Zazwyczaj spokojni i opanowani, za kierownicą klniemy i trąbimy. Bo miliony samochodów, mało dróg, bo jeszcze mniej autostrad, korki na wylotówkach, mało bezkolizyjnych skrzyżowań... Z okazji święta patrona kierowców św. Krzysztofa rajdowiec Krzysztof Hołowczyc wymienia pięć grzechów głównych polskich kierowców.
Pierwsze
– przecenianie swoich umiejętności. Jeździmy coraz lepszymi samochodami, ale nie nadążają za nimi umiejętności. Życie je weryfikuje, niestety często negatywnie.
Drugie
– jazda po jednym głębszym. Policja przywiązuje coraz większą wagę do kontroli trzeźwości. Ale doniesienia o rekordzistach promilowych kwitujemy śmiechem. Za dużo w nas przyzwolenia na ich wyczyny.
Trzecie
– skłonność do ryzyka i agresji. To prosta droga do wypadku. Ale jeszcze większymi grzesznikami w tej kategorii są Portugalczycy i Hiszpanie.
Czwarte
– wyprzedzanie na trzeciego. Jest szansa, że gdy będziemy mieli szersze drogi z kilkoma pasami, to problem zniknie.
Piąte
– egoizm i chora rywalizacja. Nie wpuszczę czekających na wyjazd z drogi podporządkowanej. Na Zachodzie wjeżdżanie na tzw. suwak jest regułą. Przyspieszamy, gdy ktoś chce nas wyprzedzić. Jeździmy powoli lewym pasem. Wrzucamy kierunkowskazy w ostatniej chwili. I zawsze tłumaczymy, że inni też tak robią.