Archiwum Polityki

Parytet? Dziękujemy

W sejmowych ławach są 92 kobiety, w senackich osiem. Szefują zaledwie dwóm z 25 sejmowych komisji. Niewiele wśród nich entuzjastek wyborczego parytetu.

Barbara Borys Damięcka (PO), senator:


– Postulat parytetów powinien zawstydzać kobiety. Te panie, które chcą realizować się w polityce, powinny same do tego dążyć, wykazując się kompetencjami. Nie liczy się liczba kobiet w polityce, ale ich jakość.

Joanna Mucha (PO):


– Jestem bardzo zdecydowaną zwolenniczką parytetów na listach. Kobiety działają, udzielają się społecznie i mają mniej czasu na uczestniczenie w spotkaniach politycznych gremiów, które między innymi układają listy. Parytety zmuszą mężczyzn do poszukiwania kobiet. Jesteśmy kompetentne, zdecydowane i świetnie zorganizowane. Niestety w moim klubie parytety mają więcej przeciwników niż zwolenników.

Marzena Wróbel (PiS), śledcza komisji ds. nacisków:


– Zawsze dawałam sobie radę bez parytetów wyborczych i jestem im przeciwna. Opowiadam się za promowaniem kobiet sukcesu. Chciałabym, aby media lansowały kobiety, zapraszały je do rozmów, pokazywały społeczeństwu. Chciałabym, aby dziennikarze bardziej interesowali się tym co, a nie jak mówię w komisji śledczej.

Ewa Kierzkowska (PSL), wicemarszałek Sejmu:


– Jestem za wewnętrznymi regulacjami partii, które zapewnią kobietom udział w polityce. Będę przekonywać do takich rozwiązań moich kolegów z PSL już przy okazji najbliższych wyborów samorządowych. Jako społeczeństwo nie lubimy narzucanych z góry rozwiązań i parytety zapisane ustawowo mogą przynieść dla kobiet odwrotny skutek.

Polityka 32.2009 (2717) z dnia 08.08.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama