Gender gap, jak nazywa się różnice dzielące płci w biznesie, polityce i innych rolach społecznych, jest coraz mniejszy. Przy obecnych wysiłkach potrzeba już tylko 132 lat na ich wyrównanie.
Równość obowiązuje do doktoratu, potem zaczynają się schody – mówi prof. Patrycja Matusz, prorektor Uniwersytetu Wrocławskiego ds. współpracy międzynarodowej.
Mimo szumnych zapowiedzi i ponawianych deklaracji różnice między kobietami i mężczyznami wcale wyraźnie nie maleją. Sytuację ma zmienić Europejska Strategia Równości Płci.
Grupę 15 parlametarzystek, które chcą tabliczek z żeńskimi końcówkami, skrytykowano za „językową inżynierię”. Wypomniano im też, że są ważniejsze sprawy niż polszczyzna. Na przykład długie kolejki do lekarzy.
Ta obsesja na punkcie neoliberalnego feminizmu 1 procenta nie pozwala zrozumieć, że prawdziwą emancypację kobiet trzeba budować na rynku pracy od dołu. A nie od góry.
Niemcy zdecydowali się na parytet płci w biznesie, bo Niemki są wyraźnie zawodowo w tyle na tle innych Europejek. Jedna Angela Merkel wiosny nie czyni.
Coraz więcej kobiet na listach, kolejne coming outy i zaskakujące obietnice wyborcze. 16 listopada wybierzemy blisko 47 tys. radnych oraz ok. 2,5 tys. nowych włodarzy miast i gmin.
Przez opieszałość posłów i brak woli politycznej, ustawa suwakowa, czyli naprzemienne umieszczenie na liście wyborczej kobiet i mężczyzn, już na pewno nie będzie obowiązywała w tegorocznych wyborach.
O zaletach parytetów, agresji w polityce i poziomie szczęścia społecznego, a także przesądach na rolę kobiet w tym wszystkim – w wywiadzie dla POLITYKA.PL mówi Martha Nussbaum, znana amerykańska filozofka.
Po raz pierwszy kobiety miały zagwarantowane 35 proc. na listach wyborczych. Partie obsadziły paniami prawie 44 proc. wszystkich miejsc. W nowym Sejmie zajmą jednak niespełna 23 proc. ław. W porównaniu z poprzednią kadencją - niewielki wzrost.