Największy sukces feminizmu w Polsce polega na tym, że słowo feministka przestało oznaczać kompletną wariatkę.
35 proc. miejsc na listach wyborczych? A skąd my tyle kobiet weźmiemy? – narzekali politycy. Niepotrzebnie.
Prezydent podpisał ustawę wprowadzającą 35 – proc. kwoty na listach wyborczych. To sukces Kongresu Kobiet, który walczył o to przez półtora roku. Sukces największy może się okazać ostatnim, bo nie ma zgody, czym stowarzyszenie ma się teraz zająć.
Sejm przyjął parytety – ogłosiły serwisy informacyjne. I to sporą większością głosów. Ach jak europejsko, postępowo i światle. Tylko, że to nie prawda.
Na całym świecie władza nieuchronnie przechodzi w ręce kobiet. To nie postulat, to stwierdzenie oczywistości.
Australia, Finlandia, Słowacja – w ciągu tygodnia trzy państwa zachodnie postawiły kobiety na czele swoich rządów. Czy kryzys gospodarczy toruje kobietom drogę na szczyty władzy?
Politycy przygotowują liderki Kongresu Kobiet na to, że przed wyborami samorządowymi raczej nie zostaną uchwalone przepisy wprowadzające obowiązkowe parytety płci na listach wyborczych.
Czy ustawowe gwarantowanie kobietom miejsc na listach wyborczych jest zgodne z konstytucją?
Parytety nie pomogły mi w boksowaniu – powiedziała posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Guzowska. I choć w debacie o parytetach i obywatelskim projekcie ustawy proponującej oddanie 50 proc. miejsc na listach wyborczych kobietom wypowiedziano wiele głupstw, pani posłanka powiedziała być może głupstwo największe.
Na czwartkowym posiedzeniu Sejmu ma się odbyć pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o parytetach płci na listach wyborczych, złożonego przez działaczki Kongresu Kobiet.