„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Nauka

Przebijanie szklanego sufitu w nauce dopiero się zaczyna

Prof. Bogumiła Kaniewska, nowa rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Prof. Bogumiła Kaniewska, nowa rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Równość obowiązuje do doktoratu, potem zaczynają się schody – mówi prof. Patrycja Matusz, prorektor Uniwersytetu Wrocławskiego ds. współpracy międzynarodowej.

KATARZYNA KACZOROWSKA: – Za nami wybory rektora na dziesięciu najlepszych polskich uczelniach. Na czele większości stanęli mężczyźni. Tymczasem Europejska Karta Naukowca, podpisana również przez polskie uniwersytety i politechniki, mówi o równości w nauce. Także równości płci.
PROF. PATRYCJA MATUSZ: – Karta rzeczywiście wskazuje, że należy zapewnić reprezentatywną równowagę płci, jeśli chodzi o wszystkie szczeble kariery naukowej. Co ciekawe, ta równość powinna być wdrożona zarówno na etapie rekrutacji, jak i na poszczególnych etapach kariery. Oczywiście pojawia się często zarzut ze strony przeciwników takich zapisów, że nie możemy obniżać kryteriów jakości i kwalifikacji tylko po to, żeby była równowaga. Ale w tych zapisach w ogóle nie o to chodzi.

A o co?
O to, żeby kobiety miały rzeczywiście równe szanse w dostępie do gremiów kolegialnych i stanowisk kierowniczych.

Pani po ostatnich wyborach została prorektorem, więc chyba jest.
Z pozoru tak, ale liczby są bezwzględne. W 2017 r. tytuł profesora nadano 98 kobietom, gdy nowych profesorów mężczyzn było dwa razy tyle – 197. Na mojej uczelni na kilku wydziałach jest zatrudnionych więcej kobiet, ale to się nie przekłada na ich udział w kierowaniu wydziałami. Większość dziekanów na polskich uniwersytetach to mężczyźni, rzadko pojawiają się dziekanki. Na stanowiskach prorektorskich też są kobiety, ale rektorzy to poza nielicznymi wyjątkami mężczyźni. I wciąż są uczelnie, gdzie w tym ścisłym gronie kierowniczym nie ma ani jednej kobiety.

Czytaj też: Szklany sufit wśród pracowników naukowych

Schody zaczynają się po doktoracie

W tych wyborach padają jednak bastiony – po raz pierwszy rektorem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu została kobieta: prof. Bogumiła Kaniewska. Na czele Politechniki Białostockiej stanęła prof. Marta Kosior-Kazberuk, a Koszalińskiej – prof. Danuta Zawadzka. Coś się kruszy, bo w mijającej kadencji rektorka publicznej uczelni była tylko jedna: Dorota Segda kierująca Akademią Teatralną w Krakowie.
Rzeczywiście na tzw. ścisłych wydziałach czy uczelniach kobiet jest mniej, ale jeśli na Uniwersytecie Wrocławskim dziekankami biotechnologii i chemii są profesorki, to widać, że nauki eksperymentalne, ścisłe czy inżynierskie nie są zarezerwowane dla mężczyzn. Kobiety robią w tych dziedzinach kariery, więc dlaczego nie miałyby sprawować funkcji kierowniczych?

Pewnie nie sprawują, bo są jakieś bariery. Jakie?
Agata Włodkowska-Bagan i Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska napisały niedawno raport o kobietach w polskiej politologii. Analizowały ich udział na stanowiskach kierowniczych na wydziałach politologicznych. Na wielu jest przewaga studentek nad studentami, później doktorantek. Ale schody zaczynają się po doktoracie. Jest trudniej przy habilitacjach. Później jest utrudniony dostęp do wszystkich stanowisk kierowniczych i wyraźnie widać nadreprezentację mężczyzn, bo tak trzeba o tym powiedzieć. Równości nie ma i jeszcze do niej bardzo daleko.

A może ta różnica wynika z tego, że kobiety w nauce wciąż muszą wybierać między karierą a macierzyństwem?
Rzeczywiście po doktoracie zazwyczaj kobiety decydują się na dzieci albo mają dzieci tak małe, że się nimi po prostu zajmują. Nie widzę w Polsce strukturalnych czy instytucjonalnych rozwiązań, które by wspierały kobiety w nauce, a wydaje mi się, że uniwersytety to takie miejsca, które powinny być przykładem – nie tylko z racji Europejskiej Karty Naukowca, ale też przepisów prawa unijnego i konstytucji. Bo wbrew opinii niektórych środowisk gwarancja równych praw dla kobiet i mężczyzn nie jest jakimś importem z upadającego Zachodu, ale jest wprost zapisana w naszej ustawie zasadniczej. Ale żeby te równe w teorii prawa mogły się przełożyć na praktykę życia codziennego, powinno istnieć wsparcie instytucjonalne w postaci np. żłobków na uczelniach. Wtedy byłaby większa szansa, że kobiety nie musiałyby wybierać: kariera czy macierzyństwo. Oczywiście mogę powiedzieć, że większość koleżanek i tak świetnie sobie daje radę, ale jakim kosztem?

Jakim?
Zawsze powtarzam moim kolegom, że mają wielkie szczęście, bo w czasie całej ich kariery bardzo często stoi za nimi kobieta, która ściąga z nich ciężar odpowiedzialności za codzienne obowiązki: zakupy, sprzątanie, gotowanie, pilnowanie odrobionych lekcji, wywiadówek itd. itp. Kobiety takiego wsparcia najczęściej nie mają. Przeważnie ich partnerzy zarabiają więcej, więc rzadziej rezygnują z kariery i rozwoju. Naukowczynie łączą pracę zawodową, która na uczelni nie trwa od godz. 8 do 16, ze swoim życiem osobistym, szczególnie z odpowiedzialnością za wychowywanie dzieci. Ale jest jeszcze jedna bariera. Kobietom, kiedy już zaczynają robić karierę na uczelni, przydziela się pewne typy zajęć. Na przykład opiekę nad studentami, kwestie dydaktyczne, a więc zadania wymagające pewnych umiejętności opiekuńczych czy sztuki kompromisu. Te większe zadania, uważane za poważniejsze, bardzo często są przypisywane mężczyznom, co procentuje – w systemie uniwersyteckim rozwijają karierę typu kierowniczego, no bo przecież tak się świetnie sprawdzili.

Jak jechać w świat z małym dzieckiem?

Przywołała pani pomył budowy żłobków dla dzieci studentek i naukowczyń. To wciąż obszar deklaracji, może więc to jest pierwsza bariera do pokonania?
To rozwiązanie bardzo częste na amerykańskich i brytyjskich uniwersytetach. Tam są żłobki i przedszkola, do których rodzice mogą zajrzeć w czasie przerwy w zajęciach, zabrać dziecko na lunch. To duży komfort dla mamy czy taty, bo daje poczucie, że jest się blisko dziecka. W tych placówkach są też elastyczne godziny, bo przecież na uczelni pracuje się w nienormowanym czasie, zajęcia zaczyna się o różnych godzinach, o różnych kończy i to ma znaczenie również dla instytucjonalnej opieki nad dzieckiem. Taki żłobek czy przedszkole dostosowane do specyfiki pracy uniwersyteckiej, dostępne również dla studentów, to niezwykle ważne ułatwienie. Tak samo jak infrastruktura wspierająca matki, której na polskich uczelniach po prostu nie ma.

Czyli?
U mnie na zajęciach pojawiały się studentki w ciąży, przychodziły z maleńkimi dziećmi na zaliczenia, egzaminy. I oczywiście nie było miejsca, gdzie mogły to dziecko spokojnie nakarmić czy przewinąć. Po urodzeniu syna przychodziłam z nim prowadzić zajęcia, bo kiedy okazywało się nagle, że przedszkole jest zamknięte z jakiegoś powodu, nie miałam go z kim zostawić, a nie chciałam brać zwolnienia. Bo moje zwolnienie oznaczało, że studenci będą musieli odrabiać zajęcia.

Pani sama stanęła w obliczu wyboru: nauka lub macierzyństwo?
Tak. Przyznano mi stypendium w Wielkiej Brytanii. I naprawdę nie wiedziałam: jechać czy zostać z bardzo małym dzieckiem. Wiedziałam, że wyjazd oznacza szansę na rozwój, że poznam ludzi, nawiążę kontakty. Ale jak jechać w świat z małym dzieckiem?

Pojechała pani?
Tak, zabrałam młodego i mamę. Której jestem wdzięczna za wsparcie. Dzisiaj jestem w tym miejscu, w którym jestem. Z jednej strony wiem więc, jakie są przeszkody i dylematy, a z drugiej wiem, że można, choć wymaga to oczywiście sporej gimnastyki. Dlatego uważam, że przyszedł czas, by gimnastykę zastąpić rozwiązaniami systemowymi wspierającymi kariery kobiet w nauce i gremiach kolegialnych na uczelniach. Przyglądam się nowemu układowi sił i po zakończeniu wszystkich wyborów rektorskich sądzę, że przyjdzie czas na analizy i działania. Potrzebna jest współpraca kobiet, żeby zwiększać świadomość równego dostępu do stanowisk kierowniczych na uczelniach.

***

Na dziesięć najlepszych uczelni badawczych w Polsce w dziewięciu wybrano już rektorów i zespoły prorektorów. Tylko na jednej rektorem została kobieta. Uniwersytetem Warszawskim pokieruje prof. Alojzy Z. Nowak, Politechniką Gdańską prof. Krzysztof Wilde (prorektorzy to sami mężczyźni), UAM prof. Bogumiła Kaniewska, Akademią Górniczo-Hutniczą prof. Jerzy Lis (sześciu prorektorów to mężczyźni), Uniwersytetem Jagiellońskim prof. Jacek Popiel (wśród kandydatów na sześciu prorektorów są dwie kobiety), Politechniką Warszawską prof. Krzysztof Zaremba (w mijającej kadencji było sześciu prorektorów – sami mężczyźni), Gdańskim Uniwersytetem Medycznym prof. Marcin Gruchała (na czterech prorektorów jest jedna kobieta), Politechniką Śląską prof. Arkadiusz Mężyk (w mijającej kadencji było pięciu prorektorów – sami mężczyźni), Uniwersytetem Mikołaja Kopernika prof. Andrzej Sokala (w mijającej kadencji na pięciu prorektorów była jedna kobieta), Uniwersytetem Wrocławskim prof. Przemysław Wiszewski (na pięciu prorektorów są dwie kobiety). Do 30 czerwca wybrano w sumie 100 rektorów, w tym 12 kobiet (sześć na uczelniach akademickich).

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Kultura

Mario Bros. Ulubiony bohater dorosłych i dzieci. Sam ma w sobie coś z dziecka

Jak to się stało, że ulubionym bohaterem dorosłych i ich dzieci stał się wąsaty hydraulik w czerwonej czapce?

Michał R. Wiśniewski
23.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną