Archiwum Polityki

Coltrane? Nie, Gordon!

Dexter Gordon, Go!

Tak, tak, są takie fragmenty na płycie „Go!” Dextera Gordona, na której jego saksofon tenorowy brzmi, jakby był obsługiwany przez Johna Coltrane’a. Wystarczy posłuchać otwierającego album utworu „Cheese Cake”, gdzie solówka Gordona pięknie swinguje, wykorzystując efekt lekkkiego opóźnienia (behind-the-beat-phrasing). Historycy jazzu uważają, że urodzony w 1923 r. Dexter Gordon miał, zwłaszcza w latach 50., pewien wpływ na sposób gry Coltrane’a, choć równie powszechna jest opinia, wedle której ów wpływ był obopólny: obaj obracali się w tym samym środowisku boppersów, obaj byli do siebie psychicznie podobni (w grę wchodzi także, niestety, skłonność do narkotyków). Mimo to jednak Dexter Gordon wypracował swój własny, w pełni oryginalny styl gry, sprawiający wrażenie nonszalancji, grania jakby „obok” tematu czy w ogóle zapisu nutowego. Muzykolodzy zwracają też uwagę na niebywałą zdolność Gordona do postrzegania i budowania przebiegów harmonicznych, dzięki czemu jego solówki są do dziś traktowane jak mistrzostwo samo w sobie.

Płyta „Go!” została nagrana w 1962 r., w szczytowym okresie artystycznej formy Gordona. Nie ustępuje mu znakomity pianista Sonny Clark, dla którego była to, niestety, ostatnia sesja nagraniowa w życiu. Jego fortepianowe solówki na płycie „Go!” stanowią dziś klasykę, do ktorej wraca każdy jazzowy meloman. Głównym bohaterem jest jednak Dexter Gordon, który gra fenomenalnie i nawet w spokojnych balladach jak „I Can Guess I’ll Hang My Tears Out To Dry” czy „Where Are You” potrafi wyrażać niebywałe emocje. Po wysłuchaniu tej płyty nie ma wątpliwości, dlaczego Dexter Gordon zajmuje tak ważne miejsce w jazzowym panteonie.

Polityka 32.2009 (2717) z dnia 08.08.2009; Kultura; s. 39
Reklama