Archiwum Polityki

Niespokojny duch

Sonny Rollins, Ballads

Tytuł jednej z wczesnych płyt Sonny’ego Rollinsa, „Saxophone Colossus”, może w pełni odnieść się do znaczenia tego 79-letniego już dziś artysty w świecie jazzu. Jeden z ostatnich żyjących przedstawicieli wielkiej epoki lat 50. i 60. wciąż podbija świat na kolejnych trasach. Pięć lat temu w warszawskiej Sali Kongresowej mieliśmy możność (nie po raz pierwszy zresztą) podziwiać na żywo charakterystyczny, z lekka ochrypły dźwięk jego saksofonu tenorowego i niepowtarzalny styl ekspresji. Choć dziś gra kompozycje o wiele bardziej lekkie, łatwe i przyjemne, i w nich zdarzają się fragmenty jakby nawiązujące do o wiele ambitniejszych dzieł z dawnych lat, gdy grywał z Modern Jazz Quartet, potem z Milesem Davisem, Johnem Coltrane’em czy Artem Blakeyem. Po drodze zaliczył niedługi na szczęście epizod kolizji z prawem i nałogu narkotykowego; jest wspaniałym przykładem tego, że możliwe jest skuteczne uwolnienie się od tych problemów raz na zawsze. Niespokojny duch, nie unikał także politycznych przesłań w swojej muzyce (płyta „The Freedom Suite” z 1958 r.); miał też kilka przerw w karierze, gdy usuwał się w samotne bycie ze sobą, medytował, przewartościowywał życie. Dziś jest szczęśliwym buddystą i chętnie opowiada o swoich przemyśleniach, także na temat muzyki.

Płyta zawiera ballady jazzowe – nagrania dokonane w latach 50., chyba najlepszych w karierze Rollinsa; głównie w 1956 i 1957 r. Oparte są na tematach i standardach pochodzących z bardzo różnych światów. Na początek „I Can’t Get Started” z musicalu „Ziegfeld Follies” z 1936 r.

Polityka 34.2009 (2719) z dnia 22.08.2009; Kultura; s. 47
Reklama