Archiwum Polityki

Polska według pastora

Wydawane za granicą przewodniki wciąż straszą kradzieżami, brakiem manier i antysemityzmem Polaków. Tymczasem protestancki kaznodzieja, autor opublikowanego w Holandii poradnika, widzi nasz kraj

Holenderskie wydawnictwo Meinema wystartowało niedawno ze specjalną serią „Przewodników dla świadomych” – jednym z pierwszych wydanych w niej tytułów jest książka o Polsce. Jej autor to protestancki kaznodzieja Piet van Veldhuizen, który w latach 80. studiował w naszym kraju. „Polen. Reisgids voor de bewuste bezoeker” to subiektywny przewodnik, z którego wyłania się ciekawy, nie tylko dla mieszkańców Beneluksu, obraz Polski i Polaków.

Van Veldhuizen na wstępie przypomina świadomemu czytelnikowi, że Polska to nowoczesne państwo w centralnej, bardziej zachodniej niż wschodniej, Europie. Jakie cechy wyróżniają typowego Polaka? Przede wszystkim przedsiębiorczość, umiłowanie wolności i romantyzm. Z romantyzmem wiążą się pewne kłopoty: według pastora „romantyczni” Polacy to zupełne przeciwieństwo oszczędnych, konsekwentnych i uporządkowanych Holendrów. I dlatego wiele rzeczy nam się nie udaje. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w kraju tysięcy firm budowlanych, tak cenionych w Belgii i w Holandii, nie ma jeszcze porządnych autostrad? Albo że nasza służba zdrowia jest w tak kiepskiej formie? Wszystko, zdaniem duchownego, przez romantyczno-anarchistycznego ducha narodu.

Polak romantyk nie zawsze jest jednak ulubieńcem autorów przewodników. W bardzo popularnym w Belgii „Trotterze” (seria wydawana przez flamandzką firmę Lannoo) czytamy np., że „Polacy są gburowaci. Słowo »dzień dobry« lub »dziękuję« ciężko przechodzi im przez gardło. I nic się w tej sprawie nie da zrobić, lepiej się od razu do tego przyzwyczaić”. Pastor van Veldhuizen miał prawdopodobnie więcej szczęścia w kontaktach z Polakami.

Co go w szczególności ujęło? Na własnej skórze doświadczył, co to znaczy „Gość w dom, Bóg w dom” – przysłowie to bardzo mu się spodobało i jego analizie poświęcił w swojej książce cały akapit.

Polityka 36.2009 (2721) z dnia 05.09.2009; Kultura; s. 52
Reklama