Alain Mabanckou, African Psycho, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2009, s. 208
To druga, po błyskotliwym „Kielonku”, powieść Alaina Mabanckou, która ukazuje się w Polsce. Pochodzący z Republiki Konga, a piszący po francusku autor udowadnia, że nie tylko literatura anglojęzyczna może liczyć na byłe zamorskie kolonie. Być może właśnie stamtąd należy spodziewać się także ratunku dla podupadłej dziś powieści francuskiej. W „African Psycho” Mabanckou nawiązuje do głośnej w latach 90. „American Psycho” Breta Ellisa. Jednak fabuła bliższa jest tutaj „Zbrodni i karze” niż amerykańskiemu pierwowzorowi. Podobnie jak u Dostojewskiego, mamy bowiem do czynienia z dokładnie zaplanowanym morderstwem. Raskolnikowa przypomina zresztą główny bohater Gregoire Nakobomayo, biedak-intelektualista snujący rozważania o etyce zbrodni. Gregoire, porzucony przez matkę jeszcze w szpitalu, ucieka z kolejnych rodzin zastępczych i w wieku 11 lat ląduje na ulicy. Początkowo zostaje przywódcą bandy nastoletnich przestępców, jednak wkrótce porzuca swoich towarzyszy, by otworzyć warsztat samochodowy. Niestety, cały czas unosi się nad nim duch jego wielkiego mistrza i idola, mitycznego kongijskiego mordercy Angoualimy. Wyimaginowane rozmowy z Angoualimą skłaniają Gregoire’a do zaplanowania zabójstwa kochanki. Motywacją jest tu sława, sam bohater odrzuca wszelkie uwarunkowania socjologiczne i psychologiczne zbrodni.
Zakończenie jednakże zaskakuje czytelnika, zmieniając historię obłędu w farsę. „African Psycho” to powieść zupełnie inna od przezabawnego „Kielonka”. Nawiązania literackie są w niej dużo subtelniejsze, bardziej zanurzona jest też w rodzimej kulturze kongijskiego pisarza.