Archiwum Polityki

Polak importowany

Ludovic Obraniak to jak na razie najbardziej znany piłkarz wychowany za granicą i odzyskany dla reprezentacji Polski. Będą kolejni.

Praca Macieja Chorążyka oraz dziewięciu podległych mu ludzi, poszukiwaczy piłkarzy o polskich korzeniach, często sprowadza się do uświadamiania. Że jest taki kraj jak Polska, że mogą wybrać kolor reprezentacyjnej koszulki, że drugi paszport się w życiu przyda. Żadnych obiecanek-cacanek. Owszem, argumenty są niekiedy wspierane reklamówką gadżetów, takich jak szaliki, koszulki, proporczyki, breloczki, wszystko obowiązkowo w biało-czerwonych barwach, ewentualnie z logo Polskiego Związku Piłki Nożnej. Gdy jest sposobność, rolę płomiennego mówcy bierze na siebie Jerzy Engel, niedawno selekcjoner reprezentacji, teraz odpowiedzialny w PZPN za szkolenie młodzieży.

Skauci i kłusownicy

Impuls do przetrząśnięcia kadr zagranicznych klubów w poszukiwaniu chętnych do gry dla Polski dali Miroslav Klose i Lukas Podolski – urodzeni w Polsce reprezentanci Niemiec. Pierwszy z nich nigdy grać w koszulce z białym orłem na piersi nie chciał, drugi twierdził, że kiedy się jeszcze wahał, nie dość o niego zabiegano.

Szkoda mi się zrobiło jako kibicowi, że tacy piłkarze przechodzą nam koło nosa – wspomina Chorążyk, 35-letni dziś absolwent dziennikarstwa, socjologii, a także menedżer sportu. To było w drugiej połowie 2006 r., pracował akurat w redakcji sportowej TVP jako researcher. Zagadnął kiedyś Engela, goszczącego od czasu do czasu na antenie, czy PZPN nie potrzebowałby kogoś do koordynowania poszukiwań piłkarzy polskiego pochodzenia. Engel pomysł chwycił, Chorążyk stawił się na posiedzeniu zarządu i usłyszał, że jego usługi są mile widziane, pod warunkiem, że nie weźmie za nie ani grosza. Zgodził się.

Przez ponad rok wykładał na telefony i podróże z własnej kieszeni, wreszcie w kwietniu ubiegłego roku doczekał się umowy – dostaje zwrot wydatków i wynagrodzenie.

Polityka 37.2009 (2722) z dnia 12.09.2009; Ludzie i obyczaje; s. 107
Reklama