Każdego roku do urzędów skarbowych trafia ponad 24 mln zeznań PIT. W ubiegłym roku aż 15 mln 539 tys. pochodziło od osób pobierających wynagrodzenie tylko od jednego pracodawcy, ale zaledwie 441 tys. poprosiło, żeby firma wyręczyła ich z tego obowiązku. O wiele częściej korzystają z tej możliwości emeryci, ZUS wypełnił formularze PIT za 5 mln 569 tys. osób. Teraz grupa podatników, która będzie miała PIT z głowy, ma szansę powiększyć się o dobre kilka milionów.
Do tej pory przeszkodą, żeby rozliczał się za nas pracodawca, były ulgi. Każdy, kto chciał dokonać odliczeń, musiał zeznanie wypełniać sam. Najczęściej odliczaliśmy ulgi na wychowanie dzieci, aż 4 mln 206 tys. rodzin zaoszczędziło dzięki temu ponad 6 mld zł. Coraz bardziej popularne staje się też odliczanie wydatków za Internet, w 2008 r. z tego tytułu ulżyło sobie 3 mln 189 tys. podatników. Za 2009 r. z automatu rozliczy się za nas firma. Musimy tylko do 15 stycznia 2010 r. powiadomić kadry o liczbie dzieci oraz wysokości wydatków poniesionych na Internet. Żadnych rachunków pracodawcy nie przedstawiamy, trzymamy je w domu na wypadek ewentualnej kontroli. Do nowych podatkowych obowiązków pracodawcy doszedł jeszcze jeden – to on powiadomi fiskusa, jakiej organizacji pożytku publicznego chcemy przekazać 1 proc. naszego podatku.
Z dobrodziejstwa przerzucenia kłopotu na barki pracodawcy nie będą mogli skorzystać nietypowi, czyli ci, którzy mają kilka źródeł zarobkowania albo też chcą odliczyć inne ulgi, np. wygasające mieszkaniowe czy darowizny. Nikt nie wyręczy też małżeństw, które chcą kumulować swoje dochody, co przy obecnych dwóch stawkach podatkowych opłaci się już o wiele mniejszej liczbie osób niż przy poprzednich trzech.
Jednak z 9,9 mln osób, które w ubiegłym roku rozliczały się wspólnie z małżonkiem, tylko nikła część robiła to dlatego, by pomniejszyć podatek.