Archiwum Polityki

Jesień elektryzuje

Elektronika w różnych wersjach, z różnych czasów i światów, z różnymi zadaniami – taki był temat tegorocznej, bardzo udanej edycji Warszawskiej Jesieni.

W ostatnich latach można było zauważyć, że nie wszyscy, używając terminu muzyka elektroniczna, mają na myśli te same zjawiska. Ci z młodszych pokoleń kojarzą ją z techno lub z ambientem, z muzyką pop czy muzyką klubową. Trochę starsi pamiętają jeszcze sprzed 30 lat zespoły Tangerine Dream i Kraftwerk czy Jean-Michela Jarre’a.

Muzyka elektroniczna ma w rzeczywistości o wiele dłuższą historię.

Tworzenie instrumentów, w których źródłem dźwięku były fale elektromagnetyczne, sięga awangardy lat 20. zeszłego wieku (teremin, fale Martenota), próby zaś komponowania muzyki z użyciem środków elektronicznych rozpoczęły się na dobre w latach 40. W Paryżu Pierre Schaeffer i Pierre Henry, założyciele Groupe de Recherche de Musique Concrčte przy RTF, manipulowali nagranymi dźwiękami natury najpierw za pomocą nagrań na płytach winylowych, później z udziałem taśmy magnetofonowej; ten kierunek nazwano muzyką konkretną.

Powstałe parę lat później Studio Muzyki Elektronicznej w Kolonii skupiło się przede wszystkim na dźwiękach wytwarzanych z generatorów (choć np. Karlheinz Stockhausen w utworze „Gesang der Jünglinge” z 1956 r. połączył brzmienia elektroniczne z nagranym głosem chłopięcym). Przez parę dziesięcioleci muzyka elektroniczna rozwijała się swoją drogą (przypomnijmy, że w Warszawie, w 1957 r., powstało czwarte w Europie studio muzyki elektroakustycznej – Studio Eksperymentalne Polskiego Radia); dziś jej historia postrzegana bywa jako akademicki nurt elektroniki. Tymczasem postęp techniczny sprawił, że zaczęły powstawać urządzenia, które stopniowo stały się dostępne dla amatorów: syntezatory i samplery. Dzięki syntezatorom teoretycznie każdy mógłby tworzyć muzykę elektroniczną, a samplerom – konkretną, ale związanie tych instrumentów z muzyką lżejszą (przez dodanie jeszcze automatu perkusyjnego) stało się już tylko kwestią czasu.

Polityka 41.2009 (2726) z dnia 10.10.2009; Kultura; s. 62
Reklama