Archiwum Polityki

Srebrny jazz

Horace Silver, Song For My Father

Jakże mogłoby w serii płyt przypominających dorobek wytwórni Blue Note zabraknąć jednej ze sztandarowych postaci z nią związanych – Horace’a Silvera! Nagrał on dla tej firmy ponad 40 płyt w latach 1952–1979 r., a ich stylistyka ściśle pasuje do tej, którą zwykliśmy z Blue Note kojarzyć: to hard bop w czystym wydaniu, choć o korzeniach różnych proweniencji. Co więcej, to z grą zespołów Silvera po raz pierwszy, jeszcze w latach 50., skojarzono tak popularne dziś określenie „funky”.

Horace Silver naprawdę nazywał się Ward Martin Tavares Silva. Urodził się w 1928 r. z matki Amerykanki (pochodzenia półirlandzkiego i półafrykańskiego) i ojca o korzeniach portugalskich, urodzonego na wyspie Maio, części kolonii Capo Verde (Zielonego Przylądka). Na pewno ta kombinacja miała niemały wpływ na upodobania muzyka. Jednak jego fascynacje na tym się nie kończą – niemały wpływ wywarły nań także latynoskie klimaty.

Zaczynał jako saksofonista, ale przerzucił się na fortepian. W 1952 r. stał się z Artem Blakeyem współzałożycielem The Jazz Messengers i z początku szefował zespołowi, który wówczas nosił nazwę Horace Silver and The Messengers. Po dwóch latach Silver rozstał się z Blakeyem; odtąd grywał najczęściej w kwintetach o różnych konfiguracjach (w których skład wchodziły inne wielkie gwiazdy, jak Joe Henderson czy bracia Breckerowie), ale także z większymi zespołami. Na swych ścieżkach koncertowych nigdy nie dotarł do Polski, ale wywarł wpływ m.in. na takich polskich muzyków, jak Krzysztof Komeda, Andrzej Trzaskowski, Zbigniew Namysłowski, Andrzej Kurylewicz.

Polityka 42.2009 (2727) z dnia 17.10.2009; Kultura; s. 54
Reklama