Horyzont. Atlas chromatyczny Dumonta, nazywający 999 kolorów świata, to za mało, by opisać to, co widać w dolinie Tujmaada, w której leży Jakuck. Już pod koniec września wszechobecny tu modrzew przybiera barwę świeżego żółtka, ale nie wypełnia całej doliny monotonną jajecznicą, bo inaczej żółcieją młode, a inaczej stare osobniki, inaczej w mieście, a inaczej poza jego granicami. Gamę tonów i półtonów żółtego urozmaica brzoza. Jej liście barwią się na żółto w ciemniejszych aniżeli modrzewiowe odcieniach. W dolinie Tujmaada mają skłonność do czerwienienia, współgrając z korozyjnym karminem. Może to dlatego, że na patelni Tujmaady słońce operuje po coraz węższym łuku, prawie tak łagodnym jak skośne oczy Miss Jakucji 2008 Jany Marii Irnazarowej?
Jesień na Krestiańskim.
Realny jest bez wątpienia zapach świeżej sielawy na rynku Krestiańskim, dopiero co przywiezionej znad Jany (rzeka na północy Jakucji). Sielawa, ryba ze szlachetnej rodziny łososiowatych, umiejętnie solona, podawana jest tutaj na surowo. Jeśli nieco skruszeje, skóra odchodzi od tuszki jak papierek od cukierka. Mięso ma mało ości, nie pozostawia zapachu i nie wywołuje pragnienia jak śledź. Tuż za sielawą, z małą przerwą na lubiane tu powszechnie karasie, pojawiają się czyr, muksun, omul i nelma, czyli białorybica północnosyberyjska. To znak, że na Indygirce i Janie już zima i że rozpoczęło się łowienie spod lodu.
Następny po rybach zwiastun jesieni na Krestiańskim to wyborne borsucze sadło. Cena za słoik tego specyfiku znad Morza Ochockiego dochodzi do 1000 rubli, czyli 100 zł, i droższa od niego może być już tylko żółć niedźwiedzia. Kiedy pojawi się po raz drugi sielawa, a z nią sieja i peluga – łowione spod lodu – to znak, że na północy już prawdziwa zima i wszystkie rzeki stanęły.