Radosław Korzycki
Fotoreportaże

Szaszłyk z kandydatów

Szkoła polskiego plakatu wyborczego

28 maja 2019
„Politycy sporo mówią o tym, że plakat zaśmieca przestrzeń i że wolą skupić się na bardziej nowoczesnych formach komunikacji. Ale plakat wcale nie wychodzi z użycia”. „Politycy sporo mówią o tym, że plakat zaśmieca przestrzeń i że wolą skupić się na bardziej nowoczesnych formach komunikacji. Ale plakat wcale nie wychodzi z użycia”. Przemysław Świderski/Polska Press / Getty Images
Plakaty sprzed 30 lat miały wyjątkowy sakralny status, niepowtarzalną estetykę i obrosły w mity – mówi Zofia Smełka-Leszczyńska, badaczka plakatów politycznych.

RADOSŁAW KORZYCKI: – Po co partie jeszcze wieszają plakaty? Żyjemy w epoce mediów społecznościowych i memów, ludzie rzadko odwracają wzrok od komórki. Czy plakat w ogóle dociera do wyborcy?
ZOFIA SMEŁKA-LESZCZYŃSKA: – Bardziej niż wyborcom plakat potrzebny jest partiom. Na pewno nigdy nie będzie tak precyzyjnie docierać z przekazem jak memy publikowane na fanpage’ach partii albo te precyzyjnie celowane. Ostatnia kampania Rafała Trzaskowskiego miała przekazy osobno adresowane do każdej dzielnicy Warszawy. W swojej masie i nieuchronności plakat pokazuje jednak siłę partii. Nie da się go wyłączyć, nie można go ominąć, wywiera przymus wizualny. Dziś może się wydawać czymś przestarzałym i kompletnie wypranym ze szczegółowego przekazu. Jako jedyny daje jednak partii możliwość wizualnego „zalania” przestrzeni publicznej swoją obecnością. Dlatego plakat jest skierowany nie tylko do wyborców, ale i do przeciwników politycznych. To narzędzie walki o dominację. Plakat pokazuje rywalom „istniejemy, jesteśmy silni, mamy budżet i aktyw”. Dlatego tuż przed ciszą wyborczą aktywiści partyjni gorączkowo zaklejają materiały przeciwników własnymi.

Szybko się go z przestrzeni publicznej nie pozbędziemy?
Gdyby wierzyć politykom, plakaty wiszące dzisiaj byłyby jednymi z ostatnich, które zobaczymy. Politycy sporo mówią w wywiadach o tym, że plakat zaśmieca przestrzeń i że wolą skupić się na bardziej nowoczesnych formach komunikacji. Ale plakat wcale nie wychodzi z użycia – przeciwnie, wymyśla się jego kolejne wcielenia.

Wynalazkiem ostatnich lat jest naklejanie plakatów na płytę pilśniową i spinanie dwóch takich płyt wokół latarni. W efekcie powstają tzw. szaszłyki – słupy, na które od góry do dołu ponadziewane są wizerunki kandydatów.

Polityka 22.2019 (3212) z dnia 28.05.2019; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Szaszłyk z kandydatów"
  • plakat

Radosław Korzycki

Reklama

    Najchętniej czytane w sekcji Fotoreportaże

  1. Bójka się zaczęła, gdy tylko Ruscy wyszli. Wieś zatruta, patrzą krzywo, ręki nie podadzą

    Paweł Reszka
  2. Schroniska w górach: misja czy biznes? Afera o Samotnię odsłania wszystkie problemy

    Marcin Piątek
  3. Fotograf Rafał Milach: Ja zdjęciami krzyczę. Zanim będzie za późno

    Juliusz Ćwieluch
  4. Cisza. Wybuch. Małe trzęsienia ziemi. Mikroapokalipsy. Reportaż „Polityki” z okopów w Ukrainie

    Paweł Reszka
POLITYKA
Newsletter Prenumerata cyfrowa
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla prenumeratorów cyfrowych
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Ustawienia plików cookie
  • Polityka RODO
  • Informacje dla akcjonariuszy

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Codziennie podsumowujemy dla Ciebie najważniejsze wydarzenia dnia.
  • Pulsar
  • Dwutygodnik Forum
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.