Wojciech Staszewski
Fotoreportaże

Runmageddon, brat Rzeźnika

Mordercze biegi

2 lipca 2019
W bieszczadzkim Biegu Rzeźnika uczestnicy pokonują 80 km. W bieszczadzkim Biegu Rzeźnika uczestnicy pokonują 80 km. Julita Chudko
Już dziesiątki tysięcy ludzi rocznie startują w głośnych zawodach z cyklu Runmageddon i tysiące przebiegają Bieszczady w Biegu Rzeźnika. Obie marki stworzyli z niczego dwaj bracia, Jarosław i Mirosław Bienieccy.

Mirosław Bieniecki zamienił Bieg Rzeźnika z przyjacielskich zawodów w całoroczny cykl imprez z łącznym budżetem 1,5 mln zł. Sam transport biegaczy autokarami z miejsc noclegowych na start kosztuje 24 tys. zł, a ich sznur ma długość całej miejscowości Cisna. Zaś w Runmageddonach startuje w Polsce prawie dwa razy więcej ludzi niż w maratonach – 67 tys. osób plus 12 tys. dzieci. Firma organizująca te biegi zamieniła się właśnie w spółkę akcyjną Runmageddon SA, a jej szef Jarosław Bieniecki planuje ekspansję na całą Europę i organizuje zawody na Saharze i Kaukazie. Właśnie odbył się kolejny Runmageddon – tym razem w Poznaniu. A wszystko zaczęło się od kumpelskiego zakładu. O historii i przyszłości biegów oraz „biegnącym biznesie” opowiadają Jarosław i Mirosław Bienieccy.

Trasa XVI Biegu Rzeźnika.Lech Mazurczyk/PolitykaTrasa XVI Biegu Rzeźnika.

MIROSŁAW BIENIECKI: – Usiedliśmy we trzech na mostku w Ustrzykach Górnych, pijąc piwo. Z Krzyśkiem i Arkiem przeszliśmy w trzy dni cały czerwony szlak w Bieszczadach. Powiedziałem, że można by to przebiec w jeden dzień. I od słowa do słowa przyszło do zakładu, bo Krzysiek twierdził, że nie zdążymy. Pokończyliśmy studia i w 2004 r. wątek powrócił: nie przebiegliście tych Bieszczad, to stawiacie. Więc postanowiliśmy przebiec.

JAROSŁAW „JARO” BIENIECKI: – Przygotowywałem wtedy regulamin Maratonu Warszawskiego. I pomyślałem: zróbmy z tego wyzwania bieg. Wpadłem na absurdalną nazwę Bieg Rzeźnika od naszego trenera Klausa Czecha, ksywka Rzeźnik. Wymyśliliśmy też, że będzie to bieg parami. Mirek wystartował w parze ze swoim przyjacielem, ja ze swoim i zgłosiły się jeszcze trzy pary z Polski.

MB: – Wynajęliśmy busa i pojechaliśmy w Bieszczady. Ustaliliśmy, że biegniemy czerwonym szlakiem z Komańczy, a meta jest na mostku w Ustrzykach Górnych, gdzie siedzieliśmy kiedyś, pijąc piwo.

Polityka 27.2019 (3217) z dnia 02.07.2019; Na własne oczy; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Runmageddon, brat Rzeźnika"
  • bieganie

Wojciech Staszewski

Reklama

    Najchętniej czytane w sekcji Fotoreportaże

POLITYKA
Prenumerata Inpost Subskrypcja
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

wydanie polityka
wydanie polityka
wydanie specjalne
wydanie specjalne
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar wiedza i życie
wydanie pulsar wiedza i życie
  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla subskrybentów
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Deklaracja dostępności
  • Informacje dla akcjonariuszy
  • Ustawienia cookie

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Aplikacja dla zabieganych z newsami ze świata nauki, technologii i kultury.
  • Pulsar
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.