To nieprawda, że amerykański samochód musi być wielki. Ma być tylko długi, szeroki i wysoki.
Starszy sprzedawca samochodów Richard Lepovsky wygląda na faceta, który w trzy sekundy policzy, ile masz na koncie dolarów łącznie z debetem. Mnie szacował chyba w centach, bo na spotkanie musiałem czekać dobre pół godziny. Z perspektywy klienta salonu samochodowego całą wieczność. Minę miał kwaśną i w ogóle mu się nie uśmiechało spotykać z Polaczkiem, który przyjechał do Arizony zadawać kretyńskie pytania w stylu: „Dlaczego świat się zmienia, a amerykańskie samochody nie?”. Ale nazwisko zobowiązuje.
Polityka
51.2019
(3241) z dnia 17.12.2019;
Na własne oczy;
s. 156
Oryginalny tytuł tekstu: "Motokult"