„Według badań przeprowadzonych przez Coca-Colę, 36% Hiszpanów regularnie bywa w barach, to znaczy odwiedza je kilka razy w tygodniu, podczas gdy tylko 13% uczęszcza regularnie na mszę” – pisała Montero.
To prawda - bary w Hiszpanii to prawdziwe instytucje, a ich zagęszczenie na kilometr kwadratowy należy do największych na świecie. W barach jada się śniadania i czyta gazety, do barów chodzi się, żeby odetchnąć po pracy, w kawiarnianych i barowych ogródkach zasiadają rodzice, którzy odebrali dzieci z przedszkola albo szkoły, podczas gdy najmłodsi grają obok w piłkę albo jeżdżą na rowerach.
Ze swoją historią i tradycjami bary są jednak nie tylko miejscami konsumpcji i relaksu, ale również punktami na mapie, które warto odwiedzić w czasie podróży po Hiszpanii, żeby poczuć ducha miasta czy dzielnicy. O tym, że mamy do czynienia z wielowiekową barową kulturą, można przekonać się w Sewilli, gdzie do dzisiaj działa założona w 1386 roku Antigua Taberna Las Escobas, czyli „Tawerna pod Miotłami” (Calle Álvarez Quintero, 62). Nazwa miejsca pochodzi od punktu wyrobu i sprzedaży mioteł, który prowadził wcześniej w tym miejscu założyciel jednej z pierwszych tawern w Europie, a może i na świecie. W XVI wieku bywał tu podobno sam Cervantes – dowodów na piśmie co prawda nie ma, ale wiadomo, że „Miotły” były uczęszczane przez wielu najznakomitszych mieszkańców miasta.
Dziś Las Escobas to miejsce odwiedzane przede wszystkim przez turystów. Można tu spróbować klasycznych andaluzyjskich dań i tapasów: pomidorowo-chlebowego chłodnika salmorejo, smażonych sardeli, gęstej potrawki z soczewicą. Warto tu również zajrzeć, żeby rzucić okiem na zabytkowe wnętrze, wielowiekową, ozdobną kasę i miotły, które dziś pełnią w lokalu rolę dekoracji.
Innym sewillskim barem, który chełpi się, że przetrwał piętnastu królów i cztery dynastie, jest El Rinconcillo (Calle Gerona 40), otwarty w 1670 roku. W czasie niedawnego lockdownu w związku z pandemią, El Rinconcillo ogłosił też, że był to pierwszy raz w jego historii, kiedy musiał zamknąć swoje podwoje – jak dotąd nie zmusił go do tego żaden konflikt zbrojny ani epidemia.
Tutaj też zachwyca wystrój wnętrza: lokal wypełniają szczelnie sięgające sufitu jasne półki z alkoholami, ściany pokryte są biało-niebieskimi kafelkami azulejos, a drewniany kontuar pamięta co najmniej czasy dziadków dzisiejszych klientów. Na miejscu można spróbować tradycyjnych tapas, na czele z tortillą, szynką jamón i ciecierzycą ze szpinakiem.
Kolejnym historycznym barem, do którego na pewno warto zajrzeć w poszukiwaniu pięknego wnętrza i atmosfery, jest barceloński Bar Marsella w dzielnicy Raval (Calle Sant Pau 65). Otwarty w 1820 roku i zachowujący do dziś modernistyczny wystrój, miał wśród swoich klientów Dalego, Picassa, Gaudiego i Hemingwaya. Opisywany jest we wszystkich przewodnikach jako miejsce, gdzie można spróbować słynnego absyntu. Jego picie to prawdziwy rytuał: kieliszek serwowany jest wraz z małym widelcem, kostką cukru i butelką wody z przedziurawioną zakrętką. Widelec należy położyć na kieliszku, umieścić na nim cukier, a następnie polewać go wodą, tak, aby roztopiona słodycz przełamała gorzki smak anyżowego likieru, choć niektórzy twierdzą, że polaną absyntem kostkę cukru trzeba raczej podpalić, a wody użyć do zgaszenia ognia.
Położony w centrum i oblegany przez turystów Bar Marsella jest na tyle ważnym miejscem, że kiedy w 2013 roku jego istnienie stanęło pod znakiem zapytania w związku ze sprzedażą kamienicy, uratował go urząd miasta Barcelony, korzystając z prawa do pierwokupu budynku.
Miastem, które słynie z najlepszych barów w Hiszpanii i wyjątkowo ciekawego nocnego życia, jest Madryt. Z setek tutejszych knajp trudno wyróżnić tylko jeden czy dwa, ale fani Pedra Almodovara zdecydowanie powinni odwiedzić kultową dzielnicę Malasaña i znajdujący się w niej bar La Vía Láctea (Calle de Velarde 18). Bar, którego nazwa oznacza „Drogę Mleczną”, był jednym z najbardziej popularnych i uczęszczanych przybytków w latach Movidy, kontrkulturowego ruchu z przełomu lat 70. i 80., którego częścią był reżyser „Wszystko o mojej matce”.
La Vía Láctea do dziś zachowuje atmosferę tamtych lat: jej pokryte graffiti ściany i wystrój nie tyle w stylu, co naprawdę vintage, bez problemu pozwalają wczuć się w klimat legendarnej madryckiej nocy.
O Madrycie mówi się często, że to miasto, w którym jest wszystko, co potrzebne do szczęścia – oprócz plaży. Ten niedostatek nadrabia jednak bar-restauracja Ojalá Playa (Calle San Andrés 1). We wnętrzu jednej z sal można się poczuć jak na wybrzeżu: podłoga pokryta jest grubą warstwą białego piasku przywiezionego tu specjalnie z Almerii. Drinki popija się przy przygaszonym świetle, boso, siedząc na niskich, miękkich kanapach z poduszkami. Rekonstrukcja nadmorskiego nastroju jest niemal idealna: w głębi sali znajduje się nawet drewniana konstrukcja, imitująca chiringuito, czyli plażową budkę z napojami i przekąskami.
Poszukiwacze oryginalnych wystrojów nie będą też rozczarowani w andaluzyjskiej Maladze, gdzie znajduje się pub Sala Premier Centro (Calle Molina Lario 2, nie mylić z Sala Premier, należącym do tej samej sieci). To wymarzone miejsce dla kinomaniaków: dekoracja baru, od taboretów przez fotosy na ścianach, nawiązuje do kultowych filmów i postaci, od westernów po filmy gangsterskie, przez Batmana i Sherlocka Holmesa. Prawdziwym hitem jest jednak sala, w której – dzięki pomocy lokalnych stolarzy i innych rzemieślników – odtworzono fragment wioski Hobbiton z „Władcy Pierścieni”. W centrum „Zony Tolkiena” znajduje się imponujące drewniane drzewo, otoczone rzeźbionymi w drewnie „domami hobbitów”, czyli wnękami, w których można zasiąść przy stoliku i napić się Guinessa.
Do najbardziej oryginalnie urządzonych barów w Hiszpanii należy też Sa Jugeteria, tym razem w stolicy Majorki, Palmie (Carrer del Pes del Formatge 4). To miejsce, w którym dzisiejsi trzydziesto- czy czterdziestolatkowie poczują się znów jak dzieci. Wnętrze udekorowano bowiem kolekcją zabawek sprzed paru dekad, od Muppetów, przez klocki Lego, resoraki, aż po figurki ET i Myszki Miki oraz planszówki. W barze położonym 300 metrów od Plaza Mayor, czyli głównego placu miasta, można się też pohuśtać na zamontowanych przy barze huśtawkach albo podziwiać wiszące pod sufitem rowery.
W zestawieniu dotyczącym hiszpańskich barów nie może też zabraknąć lokalizacji, w których można spróbować najlepszych w Hiszpanii tapasów. W Andaluzji, uznawanej za nieoficjalną stolicę tapas, warto chociażby zajrzeć do specjalizującego się w smażonych owocach morza i rybach Los Diamantes w Granadzie (Calle Navas 28), gdzie – jak nakazuje tradycja – je i pije się na stojąco, a do każdego zamówionego kieliszka piwa czy wina dostaje się jedną małą przekąskę gratis.
W Kraju Basków należy z kolei spróbować pintxos, czyli wyrafinowanych przekąsek na kawałku bagietki. Można to zrobić chociażby w położonym w San Sebastián barze La Espiga (San Martzial Kalea 48), czyli miejscu, które chwali się, że to właśnie tam, za sprawą seniorki rodu zarządzającej kuchnią, narodziła się tradycja pintxos.
Partnerem materiału jest Turespaña.