Multikulti już tu jest
Multikulti już tu jest. Wystarczy się rozejrzeć
Hagia Sophia po polsku
Budynek z pięcioma kopułami wieńczą równoramienne, złocone krzyże. Piaskowa elewacja kontrastuje z błękitem nieba. Można pomyśleć, że to Grecja czy Serbia.
– Takie było nasze założenie – tłumaczy Adam Siemieniuk, proboszcz trzeciej i najnowszej prawosławnej parafii w stolicy oraz pierwszej od 100 lat budowanej tu cerkwi. Wolnostojącej.
– Architektura Hagii Sophii ma przypomnieć o korzeniach prawosławia. W Polsce trzyma się stereotyp, że prawosławny to Ruski, zaborca. Albo Ukrainiec. Tymczasem na naszych ziemiach od dawna funkcjonują dwa wyznania. Obrządek wschodni pojawił się w IX w. wraz z misją świętych Cyryla i Metodego i ich uczniów. Hagia Sophia pokazuje też, że architektura cerkiewna to nie tylko Rosja i kopuły w kształcie płomienia świecy, ale też Bałkany, Gruzja czy Cypr – wyjaśnia ksiądz Siemieniuk.
We wrześniu 2020 r. odbyło się „małe poświęcenie” cerkwi, co umożliwiło sprawowanie w niej liturgii. Wcześniej odbywała się w prowizorycznej kaplicy. – Wszystko tymczasowe, na cegiełkach postawione, ale funkcjonujemy od sześciu lat – mówi z dumą.
Cerkiew wyrosła na południowych rogatkach Warszawy, bo mieszkańcy okolicznych dzielnic mieli do świątyń na Pradze czy Woli koło 20 km. – Projekt powstał z pomysłu metropolity warszawskiego i całej Polski, by zbudować cerkiew na wzór Hagii Sophii z Konstantynopola – opowiada Siemieniuk. Architekt starał się oddać ducha świątyni, która tak zachwyciła muzułmanów, że nie zburzyli jej, gdy w 1453 r. zdobyli Stambuł. – Wręcz przeciwnie. Przejęli kościoły, dostawiając minarety. Hagia Sophia powstała w VI w., czasach niepodzielonego chrześcijaństwa. Od 2020 r.