Suwalszczyzna kojarzy się z pięknymi okolicznościami przyrody, ale ostatnio jakby mniej. – Gdy mówi się „suwalski”, myśli: „przesmyk”. A to brzmi złowrogo. Byłam ostatnio w sanatorium, byłam na weselu w Łodzi, do firmy dzwonią rozsiani po Polsce dostawcy i często słyszałam pytanie: z jednej strony Białoruś, z drugiej Rosja, nie boicie się? – opowiada Teresa, właścicielka centrum wypoczynkowego położonego przy jeziorze Gaładuś: długim, postrzępionym i rozlewającym się aż na terytorium Litwy.
Przesmyk suwalski to około stukilometrowy odcinek granicy między Polską a Litwą, oskrzydlony z jednej strony przez terytorium Białorusi, zaś z drugiej przez obwód kaliningradzki. Agresja Rosji na Ukrainę przywołała na nowo różne strachy, a newralgiczność przesmyku została nawet podniesiona niedawno przez poczytny hiszpański dziennik „El País”, który cytował prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdę, zwracającego uwagę, iż podczas ostatniego szczytu NATO przesmyk zyskał miano „europejskiej pięty Achillesa”.
Graniczne atrakcje
Przesmyk wieńczą symbolicznie dwa graniczne trójstyki: w gminie Giby łączą się granice Polski, Litwy i Białorusi, zaś w gminie Wiżajny – Polski, Litwy i rosyjskiej enklawy w obwodzie kaliningradzkim. Pierwszy trójstyk jest wciąż niedostępny z uwagi na stan wyjątkowy przy polsko-białoruskiej granicy, przedłużony do końca czerwca. – Ja bym się tam raczej nie zapuszczała, wojska wciąż sporo, po co się narażać – radzi odpowiedzialna za zarządzanie kryzysowe urzędniczka z gminy Giby.
Nieopodal drugiego trójstyku biegnie rowerowy szlak Green Velo, jest duża drewniana wiata, parking dla kilkunastu samochodów i czynna wyłącznie w sezonie wakacyjnym toaleta.