Sztuka drzew
Niezwykłe dzieła z drzew. A w Polsce mamy tylko sztuczną palmę
Cztery dekady temu, w 1982 r., Joseph Beuys rozpoczął w niemieckim mieście Kassel akcję artystyczną znaną jako „7000 dębów”. Artysta zaczął sadzić tysiące tych drzew w ramach siódmej edycji wystawy Documenta. Przy każdym miała znajdować się bryła bazaltu. Twórca zwiózł na dziedziniec przed miejscowe muzeum Fridericianum całe ich tony. W ten sposób z każdym kolejnym zasadzonym dębem bryły znikały sprzed gmachu i pojawiały się w towarzystwie drzew. Projekt Beuysa był rozpisany na pięć lat. Ostatnie drzewa zostały posadzone podczas kolejnej edycji wystawy w 1987 r. Twórca jednakże nie dożył zakończenia. Zmarł rok wcześniej, a ostatnie drzewo symbolicznie zasadził jego syn.
Współcześnie dęby są charakterystycznym elementem Kassel. Odkrywają je kolejne pokolenia, dla których sprawy klimatu i środowiska nabrały kluczowego znaczenia. Wraz z nimi zmienia się wymowa dzieła. O co właściwie chodziło artyście? Trwała zimna wojna, stał mur berliński, a neoliberalizm dopiero nabierał tempa. Klimat zdecydowanie nie był tym, co spędzało sen z powiek większości społeczeństwa. Nawiasem mówiąc, mało kogo ten temat w ogóle obchodził.
Optymizm końca wieku?
Dzisiaj słynne dzieło-rzeźbę społeczną Beuysa można odczytać zarówno jako apel o miejską zieleń, jak i sprzeciw wobec wojny człowieka z naturą. W tamtym czasie było to swego rodzaju ekologiczne make love not war, a pełen tytuł brzmi „7000 dębów – zalesianie miasta zamiast administracji miasta”. Drzewa miały być elementem miejskiej rewitalizacji Kassel i w takim duchu akcja się odbywała. Często w ogóle zapomina się też o dosyć istotnym fakcie. Otóż Beuys oprócz tego, że był artystą, był… politykiem. Jednym z założycieli Partii Zielonych, powstałej dwa lata wcześniej w RFN, której programowym fundamentem była ekologia.