Najlepiej w życiu ma twój kot. Najlepsze fragmenty z korespondencji Szymborskiej i Filipowicza
5 listopada 2016
Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz poznali się w latach 40. poprzedniego stulecia. Kilka dekad później zaczęli wymieniać listy – niby miłosne, ale nie ckliwe, nie sentymentalne. Relacjonowali swoje podróże, pobyty w sanatoriach, a między tymi sprawozdaniami znajdowały się miejsca na nienachalne wyznania uczuć, zapewnienia o wierności, skromne dowody zazdrości. Oboje nie tracili humoru, niezależnie od tego, co się akurat działo w kraju i z czym sami się na co dzień mierzyli.
Korespondencja Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza – „Najlepiej w życiu ma twój kot” – ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak. Oto jej fragmenty (wybrała Aleksandra Żelazińska):
Korespondencja Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza – „Najlepiej w życiu ma twój kot” – ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Znak. Oto jej fragmenty (wybrała Aleksandra Żelazińska):
mat. pr.
10 lipca 1968, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Bardzo się cieszę, że zapuściłeś wąsy. Chyba będą równie udane jak u Pana Tulczyńskiego. Błagam, zostaw je aż do powrotu, ostatnio zasłużyłam sobie chyba na tak olśniewający widok. Myślę tu o Tobie ciągle i kocham Cię bezustannie (tylko z przerwą obiadową). Chcę bardzo, żebyś był zdrów i w dobrym humorze. Miauczenie Twojego kota dochodzi wśród nocnej ciszy aż na moją ulicę. Widać z tego, że nic nie robi tylko tęskni, a przecież zostawiłeś mu jak zwykle prace zlecone, pewnie jakąś nową i znakomitą powieść do napisania.
mat. pr.
27 lipca 1968, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Bardzo chcę wiedzieć o Tobie wszystko, zarówno o zdrowiu, jak i o Twoich wąsach...
mat. pr.
14/15 sierpnia 1968, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Mówiłem Ci już kiedyś, że dziwne mi się wydaje, że Twoi byli mężczyźni nie oddalają się od Ciebie, tylko krążą wokół Ciebie – jak sputniki... Chcę wierzyć i wierzę, że są oni już dla Ciebie ciałami neutralnymi – ale sama rozumiesz...
mat. pr.
28 sierpnia 1968, Szymborska do Filipowicza:<br/>
U mnie nic oprócz zakłopotania: bo dzwoniąc do Ciebie wczoraj zapowiedziałam następny telefon w piątek i dopiero po odłożeniu słuchawki uprzytomniłam sobie, że to bardzo daleko! Ale chyba nie zadzwonię wcześniej, bo mogłeś już inaczej sobie zaplanować te popołudnia. Będę tylko pisać. Trudno.
mat. pr.
16 września 1968, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Kochana Wisławo! W dniu moich imienin życzę Ci, abyś niczego sobie nie wmawiając, w sposób wolny i nieprzymuszony, długo mnie jeszcze lubiła. Może 1/2 roku – a nawet rok?!! Byłoby lepiej, jakbyś mnie lubiła jeszcze 1 rok, bo mielibyśmy przed sobą wiosnę i lato.
mat. pr.
16 września 1968, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Kornelu! Bardzo Cię kocham. Proszę nie nadużywać telefonu, podając to w wątpliwość! Przez telefon trudno mi cokolwiek udowodnić. Ale bardzo mnie martwi, że i w listach mi się to nie udaje.
mat. pr.
28 października 1968, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Kochany Kornelu! Byłeś wczoraj (poniedziałek) jakiś smutny, co od razu mnie zmartwiło. Ja znowu (dla odmiany) zaczynam się czuć bardzo dobrze, chce mi się jeść, a nawet już kupować jakieś swetry, co świadczy o gwałtownej poprawie. Ale i tak nie będę całkiem zdrowa, póki i Ty nie będziesz, w razie czego z tym zdrowiem poczekam na Ciebie.
mat. pr.
3 listopada 1968, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Śniłaś mi się dzisiaj: czekałem na Ciebie pod Twoimi drzwiami (w Zakopanem), miałaś wizytę komisji lekarskiej, która miała zbadać Ciebie i podpisać zwolnienie. Czekałem dosyć długo, rozmawiałem na korytarzu z moim kolegą z gimnazjum. Nareszcie wyszło 2 panów z siwymi brodami (model 1890) i pani w typie dr. Miklaszewskiej – potem wybiegłaś Ty (w bardzo niekompletnym stroju, tu w śnie ukłucie serca) i powiedziałaś: No, to możemy już iść na herbatę!
mat. pr.
20 listopada 1968, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Całuję Cię i proszę o niezdradzanie mnie we śnie.
mat. pr.
29/39 stycznia 1969, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Błagam, wystrzegaj się grypy! Unikaj zwłaszcza mężczyzn, którzy, jak wiadomo, są głównymi nosicielami wirusa Hong-Kong. Stosunkowo najmniej jeszcze groźni są mężczyźni powyżej 60-tki.
mat. pr.
24 września 1969, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Zawiadamiam Cię, że bardzo bym chciała mieć futerko z ryjówek malutkich albo zębiełków karliczków. Miałam Ci wysłać pocztówkę z tymi zwierzątkami (żebyś wiedział, na co z Gargulińskim polować), ale mi się właśnie na nią wylała herbata (wedle Twojej wymowy, bo dla mnie wylała się niestety cherbata.) Ryjówka i zębiełek są to zwierzątka koloru bronzowego, oba mają długie ryjki, więc pewnie będziesz ich musiał szukać w ziemi. Gdyby Ci się zrobiło żal, to przywieź mi żywe, a futro mogę mieć z gronostaja (patrz obrazek), choć co prawda tyle już hołoty (chołoty) nosiło gronostaje, że nie wiem?
mat. pr.
18 marca 1970, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Wczoraj na kolację były cud-pierogi, ale Twój wyjazd pozbawił mnie prawie zupełnie apetytu. Mimo gorącej zachęty ze strony pań i gospodarza – zjadłem tylko 15 sztuk. Po kolacji udałem się do siebie, na górę, gdzie naszkicowałem dwie nowele i kilka wierszy, z myślą o Tobie.
mat. pr.
13 lipca 1970, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Poza tym mam stale wrażenie, że Ci czegoś ważnego nie powiedziałam. Jest to uczucie, które się zawsze powtarza, kiedy jesteś daleko. Czy śpisz na materacu, oczywiście przedtem nadmuchanym?
Czy nie palisz na czczo? Jak się czuje p. M.? Pozdrów wszystkich! Śpij dobrze! Unikaj słońca! Itd.! Muszę się o Ciebie trochę martwić, bo to należy do całokształtu uczuć, jakie żywię do Ciebie, niezależnie od tego, czy jesteś goły czy w ubraniu, w kapeluszu czy bez.
mat. pr.
13 lipca 1971, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Bardzo tęsknię za Tobą. Rano jeszcze pół biedy, bo trzeba pracować, ale pod wieczór Twoja nieobecność staje się dramatyczna. Czy nie będziesz mieć nic przeciw temu, że będę o Tobie myśleć nadal?
mat. pr.
8 września 1971, Szymborska do Filipowicza:<br/>
PRÓBA POCZTY: liścik ten wrzucony zostaje na Poczcie Głównej o godz. 13-ej dnia 8 września, w drugiej połowie dwudziestego wieku, w 26 roku socjalizmu w Europie środkowo-wschodniej. Ma przebyć przestrzeń 100 km. pokonywaną przez autobus w 2 1/2 godziny, a przez samochód osobowy w 2 godz. Proszę mi napisać, kiedy znajdzie się w Twoich pięknych rękach.
mat. pr.
19 lipca 1972, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Kornelu! Piszę bez żadnego przymiotnika, żebyś się troszeczkę zaniepokoił. Jeśli już to uczyniłeś, to mogę teraz dodać, że bardzo Cię kocham.
mat. pr.
7 września 1977, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Już pewnie otoczony jesteś gronem pań skłonnych do uszczęśliwienia Cię na wszystkie sposoby. Odejdź więc na chwilę na bok i przeczytaj tę karteczkę, w której komunikuję Ci, że myślę o Tobie z wyjątkowym uczuciem i że ostrężyny na targu kosztują tu 40 zł 382 383 litr!
mat. pr.
21 października 1978, Filipowicz do Szymborskiej:<br/>
Kochana Wisławo, chcesz powiedzieć, że ja nie jestem papieżem tylko dlatego, że żadna kobieta mi nie odmówiła?
mat. pr.
1 października 1979, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Czy myślisz o mnie z jakąś, oględnie mówiąc, sympatią? Czy nie odwiedzają Cię aby za często jakieś poetki? Jak już, to tylko przyjmuj przed południem, bo po południu gaśnie światło.
mat. pr.
8 października 1985, Szymborska do Filipowicza:<br/>
Kochany Kornelu, liścik dostałam, dziękuję – choć zasmucił mnie, bo wynika z niego, że wcale się tu nie wybierasz... Wydzierają Cię sobie z rąk różne panie – przy czym żadna nie ubolewa nad faktem,
że nie pojawiam się w Twoim towarzystwie.