Czas spędzony w szkole, czas dzieciństwa i wczesnej młodości to dla jednych najpiękniejszy okres życia, pełen intensywności i wspaniałego uczucia robienia wielu rzeczy po raz pierwszy, a dla innych – pasmo nudy, lęku i upokorzeń. To, czy w dorosłości towarzyszy nam raczej ten pierwszy, czy raczej ten drugi rodzaj wspomnień, zależy w ogromnym stopniu od tego, w jakie relacje społeczne wówczas wchodziliśmy i jakie emocje towarzyszyły nawiązywaniu tych relacji.
Z perspektywy dorosłego siła negatywnych emocji wprawdzie znacznie już słabnie, a złe wspomnienia się zacierają – co wynikać może z typowego sposobu działania ludzkiej pamięci: wraz z upływem czasu wspomnienia stają się lepsze. Nie oznacza to jednak, że – licząc na ten mechanizm – bagatelizować można dzisiejsze przeżycia naszych dzieci. Dla wielu szkoła to pierwsze poważne zetknięcie ze światem i życiem poza rodziną, w niej nabywają nie tylko wiedzę, lecz także – a może przede wszystkim – doświadczenie społeczne. Wszystkie zaś społeczne procesy, które można zaobserwować w świecie dorosłych, toczą się także w świecie dzieci i nastolatków – tylko bardziej. I silnie wpływają na to, jakimi staną się oni ludźmi.
Oddzielić się i upodobnić
Czas, w którym chodzi się do szkoły, to bowiem także czas formowania tożsamości – indywidualnej i grupowej. Ludzie zazwyczaj organizują swoje życie wokół relacji społecznych, a wiele najważniejszych myśli i uczuć koncentruje się na relacjach z innymi. Przynależność grupowa nie tylko zaspokaja ważne potrzeby, takie jak poczucie bezpieczeństwa czy ochrona przed stresem, lecz także daje poczucie tożsamości, które pozwala podtrzymywać dobre mniemanie o sobie i jest źródłem zdobywania informacji o sobie samym poprzez społeczne porównania.