Ja My Oni

Interesy (poza)rodzinne

Z rodziną w biznesie

Rodzina Kruków specjalizuje się w branży jubilerskiej i biżuterii. Od prawej: Wojciech senior z żoną Ewą, córka Ewa, syn Wojciech jr. Rodzina Kruków specjalizuje się w branży jubilerskiej i biżuterii. Od prawej: Wojciech senior z żoną Ewą, córka Ewa, syn Wojciech jr. Adam Jankowski / Reporter
Czy warto prowadzić biznes z własną familią?
Rodzina Likusów (bracia Wiesław, Tadeusz i Leszek z dziećmi) ma ekskluzywne hotele, restauracje itd. Na zdjęciu: Tadeusz z córką Moniką.Leszek Zych/Polityka Rodzina Likusów (bracia Wiesław, Tadeusz i Leszek z dziećmi) ma ekskluzywne hotele, restauracje itd. Na zdjęciu: Tadeusz z córką Moniką.

Brak następców jest dziś palącym problemem dla wielu firm rodzinnych w Europie i Japonii (nawiasem – ojczyźnie większości najstarszych firm świata). Jest to oczywiście związane ze zmniejszającą się liczbą dzieci, ale przede wszystkim ze spadającym zainteresowaniem spadkobierców tym, by kontynuować tradycje rodziców. Oni chcą iść własną drogą.

Sukcesor nieoczywisty

Tymczasem badania pokazują, że są znacznie lepiej niż inni przygotowani do prowadzenia własnego biznesu. Lepiej rozumieją pracę przedsiębiorcy (obserwują ją przecież od dzieciństwa) i są znacznie bardziej skuteczni w gromadzeniu środków finansowych na rozwój przedsięwzięcia, choćby dlatego, że mają lepsze kontakty w środowisku biznesowym. Mimo to rzadko korzystają z tej szansy. Wolą te umiejętności wykorzystywać poza firmą rodzinną, bardzo często uruchamiając własny biznes. Dlaczego tak się dzieje?

Przez całe stulecia młodzi ludzie stawali przed poważnym dylematem. Rodzina domagała się od nich określonego zachowania i podjęcia zobowiązań, na które często nie mieli ochoty. Również społeczności, w których żyli, nie dawały im za bardzo alternatywy, niechętnie traktując tych, którzy decydowali się na życie poza granicami ówczesnych praw i obyczajów. Mogli więc jedynie podporządkować się rodzinie albo uciec, skazując się tym samym na społeczny ostracyzm i niejednokrotnie na biedę. Mobilność społeczna była niska – przejście z jednej grupy społecznej do innej było bardzo utrudnione, więc problemy sukcesji występowały raczej z przyczyn biologicznych (brak synów, brak predyspozycji do objęcia schedy) niż ze względu na brak chęci. Oczywiście były takie przypadki jak pewnego kupca tekstylnego, którego syn – znany nam jako św. Franciszek – odmówił przejęcia rodzinnego interesu, bo wolał żyć w ubóstwie, otoczony dzikimi zwierzętami i grupą obdartych uczniów.

Ja My Oni „Co po kim dziedziczymy” (100098) z dnia 04.08.2015; Co dajemy potomkom; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Interesy (poza)rodzinne"
Reklama