Joanna Cieśla: – Czy nastawienie do świata lub skłonność do określonych emocji mogą być wrodzone?
Dr hab. Wojciech Dragan: – Nie. W każdym razie nie w takim rozumieniu, że określony gen prosto wyjaśnia pojawienie się jakiejś cechy. Nie ma czegoś takiego jak gen pesymizmu czy gen wesołości. Rodzimy się z pewnymi mechanizmami biologicznymi, które mogą tworzyć bazę dla określonych skłonności. Te mechanizmy są uwarunkowane przez wiele genów, a także przez interakcje między nimi. A ponadto są rzeźbione przez oddziaływania środowiska, i to od momentu wykształcenia się pierwszych struktur układu nerwowego w życiu prenatalnym.
O ciele migdałowatym i genach
Kiedyś uważano, że niektóre z cech osobowości są zdeterminowane biologicznie bardziej niż inne. Nazywano je temperamentem.
Tak rzeczywiście było. Badania prowadzone przez genetyków zachowania pokazały jednak, że dla większości cech osobowości wykazać można podobny zakres wpływu genów. W ogóle temperament bywa definiowany na różne sposoby. Według jednego z najczęstszych ujęć, które mnie też najbardziej przekonuje, to sposób reagowania emocjami na to, co się dzieje w otoczeniu. Wśród głównych wymiarów temperamentu wymienia się negatywną emocjonalność, która opisuje to, w jaki sposób ludzie reagują na negatywne bodźce bądź też jak reagują negatywnymi emocjami. Drugi wymiar to coś, na co popularnie mówi się ekstrawersja – wachlarz reagowania pozytywnymi emocjami, aktywności, kontaktów społecznych. Trzeci wymiar sprowadza się do tego, w jaki sposób ludzie potrafią sobie poradzić z emocjami i z tym, co im się przydarza, czyli jak potrafią regulować własne zachowanie, pohamować się, przesunąć jeden sposób aktywności na inny.
A co z biologiczną podbudową?