Wolność, równość, obojętność
Polska wydaje się krajem ponurych, nieżyczliwych sobie wzajemnie ludzi
Co sprawia, że wielu Polakom tak łatwo przychodzi dziś obsobaczyć nieznajomego za nieostrożność i zelżyć kogoś w sieci? A tak trudno odstąpić miejsce w autobusie i ustąpić trochę w swoich przekonaniach? Dlaczego tak często widzimy w drugim nie człowieka, lecz obcego? Zwłaszcza siedząc po nocach przed komputerami i uprawiając trolling. To chamska, prowokacyjna zabawa w poniżanie i lżenie.
Można powiedzieć – nic nowego, tablet czy smartfon znajduje podobne zastosowanie jak kiedyś płoty, mury, szkolne toalety. Nie reagować, lekceważyć – doradzają eksperci od sieciowych obyczajów. To – pocieszają – znikomy procent zamieszczanych tam wypowiedzi, margines sieciowego życia.
Niezupełnie. Ten styl relacji międzyludzkich jest obecny i w sieci, i w bezpośrednich kontaktach, w jakie na co dzień wchodzimy zwłaszcza z nieznanymi osobami. Jeśli nawet to tylko narośl, to niebezpieczna, inwazyjna. Brutalny język, zamiar „dowalenia”, obcesowość, wrogość na wyrost, na wszelki wypadek… W roztargnieniu zajedziesz komuś drogę, wyzwie cię od debili. Nieopatrznie potrącisz wózkiem z zakupami w supermarkecie, ubliży. Na nieostrożność, pomyłkę, błąd rzadko uprzejmie zwraca się komuś uwagę. Raczej starannie dobiera wyrazy oburzenia, groźby, inwektywy, szyderstwa. Od wpisów w rozmaitych „pudelkach”, przez korespondencję między politykami, po recenzje prac doktorskich – łomot, ciosy, razy.
Bruzdy i zakręty
Simon Baron-Cohen, psycholog i psychiatra z Cambridge, w głośnej „Teorii zła” daje interesującą odpowiedź na pytanie, skąd bierze się w człowieku gotowość do agresji (choćby słownej), nienawiści (choćby w myślach), wyrządzania krzywdy (choćby psychicznej), okrucieństwa (choćby nieuświadomionego).