W okopach ortodoksji, czyli prof. dr hab. Zbigniew Mikołejko o tym, czym grozi obsesja na punkcie wyznawanych wartości
Obsesja własnych wartości
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 34. „Inteligencja”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
JOANNA PODGÓRSKA: – Czy wierność wyznawanym wartościom można przedawkować?
PROF. ZBIGNIEW MIKOŁEJKO: – Oj tak. Zwłaszcza wtedy, gdy się je uczyni wartościami absolutnymi i nienaruszalnymi w najmniejszym szczególe, a jeszcze podda swoistej obróbce, definiując bardzo „twardo” i niekoniecznie zgodnie z ich pierwotnym duchem. Same bowiem katalogi cnót czy występków to zakreślenie pewnego horyzontu moralnych wyborów, czyli jednak sfera ludzkiej wolności ujęta w pewne granice. Można więc potraktować Dekalog jako przestrzeń wolności wyborów i odpowiedzialności za nie albo uczynić z niego narzędzie tortur. Kurczowemu przywiązaniu do wartości towarzyszy przy tym często wizja kary. Stoi za tym zazdrość o domniemaną rozkosz drugiego. Potępia się więc folgowanie popędom dlatego, że z różnych względów samemu nie może się tego robić. I zawiści się po cichu tym, którzy przekraczają normy i żyją przyjemnie. Wtedy sięga się po potępienie i kamienie, żeby się zemścić.
Mam wrażenie, że ostatnio obserwujemy przedawkowanie wartości, jeśli chodzi o patriotyzm. I nie myślę tu o zachowaniu narodowców, którzy dają upust fizycznej agresji, ale grupę ludzi, którzy z patriotyzmu uczynili obsesję.
To jest hurrapatriotyzm – patriotyzm, owszem, patetyczny, ale jednocześnie często naskórkowy, przesadny i tani.