O Polityce

Najlepiej przyjść na zbiórkę

Po lekturze artykułu „Harcerzyki”

Polityka

Jestem prenumeratorem POLITYKI, zajrzałem więc na jej stronę i widzę: Ludwik Stomma, „Harcerzyki”. Ale to nie wszystko – na blogu Agaty Passent „Czuj, czuwaj, zawsze gotowy”. Co się stało, że jednego dnia nastąpiło takie wzmożenie, takie zainteresowanie harcerstwem? Przeczytałem i już wiem: jest zapotrzebowanie – zgodnie z linią redakcji – aby w różny sposób pokazać istotę i zagrożenia związane z coraz śmielszymi, coraz groźniejszymi działaniami ONR.

Osobiście zdecydowanie podzielam ten cel tygodnika, nie mogę jednak zgodzić się na wymyślony sposób – zohydzanie ONR przez dyskredytowanie harcerstwa jako Ruchu (pisanego wielką literą). Sposobu, u którego podstaw leży zapewne stwierdzenie (cytuję Stommę): „Podług socjologów byli harcerze stanowią najliczniejszą grupę wśród naszych oenerowców i prawdziwych Polaków”. Nie wiem, czy tak jest w istocie (ciekawe by było zapoznanie się ze stosownymi badaniami). Jednak to nie ma znaczenia. Istotne jest to, czy to usprawiedliwia pisanie takich – jak to ująć? – paszkwilancko-sarkastycznych tekstów.

Mógłbym wprawdzie przyjąć zasadę „nieważne, jak mówią, ważne, że mówią o harcerstwie”, ale sądzę, że nie można tego zrobić. Dlaczego? Dlatego, że chcąc wpłynąć na opinię o marginalnej jednak, jak sądzę, grupie aktywistów ONR (…), autorzy wspomnianych tekstów uderzają (czy świadomie?) w ponadstutysięczną grupę członków współczesnych organizacji harcerskich. A jest to grupa, która się składa nie tylko z dorosłych, ale w zdecydowanej większości z dzieci.

Polityka 34.2019 (3224) z dnia 20.08.2019; Do i od Redakcji; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Najlepiej przyjść na zbiórkę"
Reklama