O Polityce

Naukowcy o ludożerstwie (tylko dla odpornych czytelników)

Pan Daniel Passent chciał coś przeczytać o ludożerstwie („Jak odnalazłem korzenie”, POLITYKA 47), to posyłam kilka informacji. Będę to nazywała elegancko kanibalizmem. Taka skłonność u ludzi kojarzy nam się z wczesnymi formami ludzkimi, jeszcze przed rozwinięciem hodowli zwierząt. Ale w stosunku do tego okresu trudno być pewnym, czy ślady filetowania na kościach były jednoznaczne ze zjedzeniem mięsa. Na przykład z czasów życia człowieka neandertalskiego, „in the small cave of Baume Moula-Guercy in the Rhône Valley in southeastern France” (Alban Defleur; October 1999, Science 286[5437]) odkryto skupisko kości ludzkich i zwierzęcych. Ślady filetowania były na nich identyczne, pewno też los mięsa był identyczny.

W okresie neolitu (kultura pucharów lejkowatych stanowisko Kamień Łukawski) znajdują się czaszki ludzkie z rozbitą podstawą. Rozbicie zdawało się celowe, prawie na pewno wyjadano mózg. Takie czaszki były też na stanowiskach kultury amfor kulistych i w kulturze łużyckiej. Rozpiętość czasu wynosi ponad tysiąc lat, więc widać, że mózg przypadł do smaku konsumentom albo jego spożywanie miało znaczenie w kulturze ludzi tego okresu. Również atrakcyjne są źródła pisane, gdyż stanowią pewniejsze informacje. Aztekowie zabijali rocznie sporo ludzi. Głównie byli to niewolnicy hodowani do wieku, w którym mięso było smaczne i było go dużo. Wyjmowali serce i inne miękkie części – jedli od razu na ucztach. Jedli także mięso – z jednej ofiary mieli ok. 11 kg. Było to jedzenie kultowe i miało odsuwać nadejście końca świata. Pisze o tym Inca Garcilaso de la Vega. Jego ojciec był hiszpańskim konkwistadorem – Sebastian Garcilaso de la Vega y Vargas, a matką inkaska księżniczka Isabel Chimpu Ocllo, córka Inki Tupaca Huallpa.

Polityka 52.2021 (3344) z dnia 20.12.2021; Do i od redakcji; s. 139
Reklama