Z opóźnieniem zdecydowałem się wtrącić „trzy grosze” do artykułu „Wróbel z napędem Fiata” (POLITYKA 11) poświęconego Andrzejowi Krzysztofowi Wróblewskiemu i jego pasji motoryzacyjnej. Niestety artykuł (i, jak sądzę, oryginalny reportaż wydany w formie książkowej) utrwala mit, że pierwowzór Warszawy, samochód GAZ-M20 Pobieda, oparty był na bliżej niesprecyzowanym amerykańskim Fordzie – a co więcej, odwzorowuje nadwozie tegoż Forda. Spotkałem się zresztą też z opiniami, że był to Chevrolet... Można się domyślać, że ten mit jest efektem pogardliwego traktowania radzieckiej motoryzacji i w ogóle myśli technicznej (nie pozbawionego pewnych podstaw), ale przede wszystkim wynika z dyletanckiego podejścia do konstrukcji samochodów i jej ewolucji. Otóż akurat Pobieda była pierwszym radzieckim samochodem skonstruowanym bez bezpośredniego wzorca zagranicznego, a co więcej, była wówczas w światowej awangardzie stylistyki samochodów, wyprzedzając pod tym względem marki amerykańskie. Rewolucyjny w stylistyce był mianowicie „detal”, który dzisiaj uznajemy za oczywisty, w postaci całkiem płaskich boków nadwozia, bez wyodrębnionych błotników i zwężenia nadwozia na wysokości kabiny. W niektórych źródłach nadwozie takie określane jest jako pontonowe.
Przed wojną stylistyka taka była stosowana w zasadzie tylko w niektórych samochodach wyścigowych, a nieliczne aerodynamiczne samochody osobowe, jak ekskluzywna Tatra 87, miały tylko płaskie boki z tyłu. Dopiero po wojnie pojawiły się bardziej masowe samochody z nadwoziem tego rodzaju, wśród których była Pobieda, skonstruowana w 1944 r.