Tułacze i reemigranci
Powroty do ojczyzny po II wojnie światowej
Z Anglii i Włoch. Wraz z końcem wojny pytanie o powrót do kraju stanęło przed wszystkimi żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych (PSZ) na Zachodzie. W kampanię przeciw powrotom do kraju zaangażował się sam gen. Władysław Anders. Z kolei dla komunistów powrót Polaków do kraju stanowił sprawę prestiżową. Spośród żołnierzy 2. Korpusu wracali jako pierwsi ci, którzy pochodzili z centralnej i zachodniej Polski, nie doświadczyli sowieckiej okupacji, a ich ojczyste strony nie zostały wcielone do ZSRR.
W czasie przeprowadzonej pod koniec 1945 r. akcji repatriacyjnej powróciło z Włoch do Polski 12 273 żołnierzy. Dla oczekujących na powrót do ojczyzny utworzono siedem obozów w pobliżu Neapolu (analogicznie w Wielkiej Brytanii polskich żołnierzy zgrupowano w dwunastu obozach, głównie w rejonie Oksfordu). Pierwszy transport z tysiącem osób wyruszył 25 listopada drogą lądową, przez Austrię i Czechosłowację, przekraczając polską granicę na stacji Kędzierzyn-Koźle. Przed wyjazdem wracający do kraju dostawali 5 funtów i prowiant na 5 dni, a po dotarciu do Linzu racje na 15 dni oraz po 21 papierosów, mydło, czekoladę i koc. Władze polskie odbierały na granicy zapasy żywności, które repatriantom zostały z drogi. Żołnierzy nakłaniano też do oddawania swoich pieniędzy, ubrań i narzędzi na rzecz udręczonych przez wojnę rodaków. Początkowo witano ich z pompą, z udziałem wojska i przedstawicieli władz cywilnych, lecz z czasem zaczęto od tego odchodzić. Powracających kierowano do obozu Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Koźlu, gdzie w ankiecie odpowiadali na pytania o stosunek do rządu w Warszawie, sytuację żołnierzy polskich we Włoszech i swoich towarzyszy broni.
Jednak dla większości repatriantów miejscem pierwszego spotkania z krajem nie był wspomniany obóz Koźle, lecz port w Gdańsku.