Estyma i fascynacja. Syn prezydenta Roosevelta Elliot napisał w książce o swoim ojcu, że po pierwszym spotkaniu Franklina Delano ze Stalinem spytał ojca o wrażenia, jakie odniósł:
„– Jak określasz go jako człowieka?
– Jest masywny. Mówi przekonywająco, nie spiesząc się bardzo, pewny siebie, spokojny. Niewątpliwie wywiera niezatarte wrażenie.
– Spodobał się tobie?
Skinął głową z wyraźną aprobatą”.
Sam Elliot Roosevelt tak scharakteryzował szefa rządu sowieckiego: „Mimo spokojnego, głębokiego, opanowanego głosu i niskiego wzrostu miał w sobie niezwykły, dynamiczny wprost rozmach. Zdawało się, że posiada w głębi swej istoty niewyczerpane zapasy cierpliwości i pewności siebie...”. Dodał, że Mołotow na tle Stalina przedstawiał się szaro i bezbarwnie.
Historyk amerykański Herbert Feis pisał, że na Trumanie również – a może tym bardziej, ponieważ nie był światowcem jak Roosevelt, raczej prowincjuszem – Stalin wywarł duże wrażenie. Był zachwycony jego bezpośredniością, umiejętnością wyprowadzania logicznych wniosków, a także innymi cechami, „które ułatwiały prowadzenie interesów” w czasie konferencji. Truman dobrze wspominał pierwsze spotkanie ze Stalinem. „Zrobił na mnie wrażenie i rozmawiałem z nim prosto z mostu. Patrzył mi w oczy w czasie rozmowy i byłem pełen nadziei, że będziemy mogli osiągnąć porozumienie, które zadowoli cały świat i nas samych. (...) Wzrok Stalina i jego wyraz twarzy przykuwały uwagę”. Przy okazji Truman z satysfakcją wspomina, że zdziwiony był niskim wzrostem Stalina i że gdy pozowano do zdjęć, Stalin i Churchill stawali o stopień wyżej od niego. W innym miejscu zauważa, że Stalin nie używał notatek i od czasu do czasu zwracał się tylko do Mołotowa lub Wyszyńskiego po uzupełniające dane.