Duce w pułapce. Ucieczka do Szwajcarii była całkowitą improwizacją. Nikt się ze Szwajcarami nie porozumiał i najprawdopodobniej po prostu, by nie robić sobie kłopotów, nie wpuściliby Benito Mussoliniego (1883–1945), Duce, wodza włoskich faszystów, dyktatora państwa sprzymierzonego w wojnie z nazistowskimi Niemcami.
Inne możliwości rysowały się dla niego jeszcze mniej ponętnie. Mógł biernie czekać na zbliżających się Amerykanów, ale nie było żadnej pewności, że Niemcy pozwolą mu się poddać. Mógł – i w tym Niemcy by mu pomogli – przedostać się do Bawarii, lecz nie miało to sensu, bo los III Rzeszy był już przesądzony.
Mógł wreszcie oddać się w ręce włoskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, co oznaczało proces zapewne zakończony karą śmierci. 25 kwietnia podjął w pałacu arcybiskupa Mediolanu pertraktacje z przedstawicielami Komitetu. Jeden z rozmówców, mecenas Achille Marazza, zapamiętał, że Mussolini był „w mundurze kaprala milicji, niechlujnym, wygniecionym, jak gdyby spał w nim przez kilka nocy, w nieoczyszczonych butach z cholewami, niezdrowo nalany, o żółtej twarzy pooranej zmarszczkami, która chwilami robiła wrażenie pokrytej szarym cieniem”.
Przedstawiciele Komitetu zażądali bezwarunkowego poddania się, co bardzo wzburzyło Mussoliniego. Ciosem dla niego była informacja, że już od 10 dni trwają rozmowy niemieckiego dowództwa z Komitetem. Gdy się o tym dowiedział, oświadczył, że przerywa rozmowy, bo musi porozumieć się z niemieckim konsulem. Miał wrócić za godzinę, ale już nie wrócił. Eskapada do Mediolanu ostatecznie uświadomiła mu, że to już koniec.
Kariera Benito. Miał 62 lata i świadomość, że skończył swą bajeczną karierę. Zaczynał jako socjalista, ale w listopadzie 1914 r.