Kiedy początek. Czy z polskiej optyki w 1945 r. mieliśmy do czynienia ze zwycięstwem? A jeśli tak, to czy było to zwycięstwo polskich komunistów i ich stronników skupionych w Rządzie Tymczasowym Edwarda Osóbki-Morawskiego? Czy może także zwycięstwo polskich żołnierzy 1 i 2 Armii Wojska Polskiego u boku wojsk sowieckich maszerujących na Berlin? Ale już trudniej byłoby odpowiedzieć na pytanie, czy w maju 1945 r. istotnie było to zwycięstwo dla szerokich kręgów polskiego społeczeństwa żyjących w wyniszczonym przez wojnę i okupację kraju, w którym w najlepsze szalał terror NKWD i jego polskich współpracowników? A czy było to także zwycięstwo dla akowców oraz żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie? Czy było to wreszcie zwycięstwo w oczach – uznawanego niemal wszędzie (poza ZSRR) za jedyną legalną i prawowitą władzę – rządu RP na uchodźstwie? Sprawa naprawdę nie jest prosta. Problemy bowiem zaczynają się już na poziomie tzw. faktów prostych.
Zacząć wypada od początku i postawić pytanie: kiedy wybuchła II wojna światowa? Każdy – orientujący się choć odrobinę w historii – Polak odpowie, że oczywiście miało to miejsce 1 września 1939 r. Ale już Brytyjczyk i Francuz powie, iż nastąpiło to dwa dni później. Rosjanie i zapewne większość obywateli dawnego Związku Sowieckiego wskażą na 22 czerwca 1941 r., a Amerykanie na 7 grudnia tego samego roku. Dla każdego początek II wojny światowej będzie łączył się z udziałem w niej własnego państwa i narodu i nie chodzi tu w żadnym razie o historyczną manipulację, ale o subiektywne odczucia.
Jednak i w tym zakresie mogą zdarzać się przykre wpadki. W latach osiemdziesiątych jeden z nauczycieli opowiadał, jak pewien jego uczeń zdawał egzamin wstępny na jeden z humanistycznych wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego (nie była to historia) i został zapytany o to, kiedy ZSRR przystąpił do II wojny światowej.