Mało które wydarzenie w historii Polski wywołuje tak negatywne skojarzenia, jak konfederacja targowicka – zawiązana w celu obalenia konstytucji z 3 maja 1791 r. Podpisany 27 kwietnia 1792 r. w Petersburgu i ogłoszony trzy tygodnie później w Targowicy (miasteczku na Podolu) akt był wstępem do zbrojnej interwencji Rosji i II rozbioru Rzeczpospolitej. Przywódcy konfederacji – Stanisław Szczęsny Potocki, Franciszek Ksawery Branicki i Seweryn Rzewuski – do dziś uchodzą za uosobienie zdrady.
Sami targowiczanie uważali się za republikańskich patriotów dążących do utrzymania ładu w kraju; dawali zarazem wiele argumentów za tym, że to przywódcy Sejmu Wielkiego sprzeniewierzyli się narodowej tradycji i uchwalając majową konstytucję, dopuścili się zamachu stanu. Przez długi czas stosunek do targowicy nie był więc jednoznaczny. Rzutował on również na postawę wobec Rosji. W połowie XIX w. targowica stała się punktem odniesienia dla polskiego obozu konserwatywnego (w tym m.in. dla margrabiego Aleksandra Wielopolskiego). W tej perspektywie uczestnikom konfederacji udało się ustrzec społeczeństwo przed rewolucyjną zarazą, która zniszczyłaby ducha narodowego, religię i wartości.
Również Rosja stała na gruncie legalizmu i uważała zmiany wprowadzone na mocy konstytucji z 1791 r. za bezprawne. Należy przy tym zauważyć, że w ogarniętej antymonarchistyczną rewoltą Francji do głosu dochodziły najbardziej radykalne odłamy rewolucjonistów, co wywoływało wśród wszystkich koronowanych głów strach przed widmem jakobinizmu. (Terminem jakobini – od ich historycznej siedziby w klasztorze zakonu jakobinów w Paryżu – określano klub i radykalne ugrupowanie polityczne z okresu rewolucji francuskiej). Caryca Katarzyna widziała się więc w roli obrończyni tradycyjnego ustroju Rzeczpospolitej.