W 1974 r. doszło w Szwajcarii do spotkania Jerzego Giedroycia (1906–2000) z Aleksandrem Sołżenicynem (1918–2008). Ten pierwszy, urodzony w Mińsku pod panowaniem carskiej Rosji, w II RP wysoki urzędnik państwowy, polityk i dziennikarz o nastawieniu piłsudczykowskim, podczas II wojny światowej żołnierz armii gen. Władysława Andersa, z którą przeszedł szlak bojowy do Monte Cassino, po wojnie pozostał na Zachodzie, w Rzymie założył za zgodą Andersa Instytut Literacki, który wydał w 1947 r. pierwszy numer miesięcznika „Kultura”. Instytut został przeniesiony do Paryża i stał się z biegiem czasu najważniejszą fabryką myśli emigracji politycznej.
Ten drugi, rosyjski pisarz, dostał w 1970 r. literackiego Nobla za swe najgłośniejsze dzieło „Archipelag GUŁag” o sowieckim systemie obozów półniewolniczej pracy. Ukazało się ono na Zachodzie, bo nie mogło w ZSRR. Sowiecka propaganda atakowała książkę i autora jako akt zdrady służący pogrobowcom hitleryzmu. W rzeczywistości Sołżenicyn, który podczas wojny niemiecko-sowieckiej służył w Armii Czerwonej, ujawnił posępną prawdę o totalitarnych metodach epoki stalinowskiej. W latach 1945–53 sam był więźniem sowieckich łagrów za „antypaństwowe poglądy”, a po zwolnieniu przebywał na przymusowym zesłaniu. Już w 1967 r. ogłosił list otwarty do związku pisarzy ZSRR z apelem o zniesienie cenzury. W 1973 r. ogłosił rodzaj manifestu adresowanego do władz politycznych o potrzebie duchowej odnowy Rosji na fundamencie prawosławia. W ZSRR udało się wydać – na fali chruszczowowskiej odwilży – tylko kilka opowiadań. (Jedno z nich, „Jeden dzień życia Iwana Denisowicza”, drukowała w 1962 r. POLITYKA). W lutym 1974 r. Sołżenicyn został aresztowany, odebrano mu obywatelstwo i natychmiast deportowano do Niemiec federalnych, gdy kanclerz Willy Brandt wyraził gotowość przyjęcia pisarza wraz z jego rodziną.