„Przyjaciela nie opuszcza się nawet wtedy, gdy jest już tylko bryłą lodu”
Akcje poszukiwawcze i ratownicze w Himalajach
W czasie rzeczywistym. Najgłośniejsza akcja ratunkowa w historii zimowego himalaizmu rozegrała się na oczach całego świata 27 stycznia 2018 r. Na wieść o kłopotach francusko-polskiego zespołu Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza czterej polscy himalaiści uczestniczący w wyprawie zimowej na K2 ruszyli pakistańskim helikopterem pod oddaloną o 180 km Nanga Parbat. Pilot wysadził ich na wysokości 4850 m n.p.m. Adam Bielecki i Denis Urubko niemal bezzwłocznie po wylądowaniu rozpoczęli podchodzenie stromym lodowym zboczem na drodze Kinshofera. 1200 m wyżej, po ponad 8 godz. wspinaczki, ok. 2.00 w nocy Urubko znalazł Revol wyczerpaną, z odmrożeniami, dotkniętą hipotermią drugiego stopnia. Dzień wcześniej zeszła z wysokości ok. 7300 m. Z odmrożonymi dłońmi nie byłaby w stanie samodzielnie pokonać dalszej drogi. Rano ratownicy sprowadzili ją do założonego przez Piotra Tomalę i Jarosława Botora obozu, skąd całą piątkę podjął pakistański śmigłowiec. Francuzka została uratowana.
Imponująco szybka akcja śledzona była w czasie rzeczywistym za sprawą lokalizatora SPOT, który miał ze sobą Bielecki, i zmieniła się w wielki, internetowy spektakl. Niestety szanse na pomoc dla pozostałego ponad kilometr wyżej Mackiewicza były – biorąc pod uwagę jego stan i nadciągające załamanie pogody – niemal zerowe. W ekstremalnych warunkach w najwyższych górach musi decydować chłodna kalkulacja: lepiej uratować jedno życie, niż stracić cztery. Mimo to internet zalała fala zachwytu nad bohaterstwem i heroiczną postawą ratowników. „Zachowajmy umiar, bo niedługo się okaże, że pomoc partnerowi jest bohaterstwem” – studził emocje Jerzy Natkański, szef Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. Dodał, że Bielecki i Urubko postąpili tak, jak postąpiłby każdy inny himalaista.