Pomocnik Historyczny

„Lokalsi z daleka patrzą i pukają się w głowę”

Życie w himalajskiej bazie

Polska baza pod Annapurną, październik 1988 r. Polska baza pod Annapurną, październik 1988 r. www.jerzykukuczka.com / Archiwum prywatne
Jeden dzień z życia w wysokogórskiej bazie.

Miasto po horyzont. Mirosław Dąsal, zwany Falco, uczestnik wielu ważnych polskich wypraw, przybył do bazy u podnóży Everestu i swoje wrażenia zapisał w dzienniku pod datą 23 marca 1989 r.: „Już widać pierwsze namioty, to baza amerykańska – jak na Amerykę przystało małe miasteczko bez mała, kolorowe, gwarno, pośrodku wmurowany w lodowiec wysoki słup, z którego zwisają barwne chorągiewki w cztery strony świata. Dalej baza nowozelandzka, też z flagami i chorągwiami. A gdzie jest nasza? A, jest, stoi niczym ubogi krewny przy tamtych kilku namiotach i tyle”.

Trzy dekady później zmieniło się tyle, że miasteczko stało się miastem. Podczas jednej z wypraw himalaista Rafał Fronia, młodszy od Falco o pokolenie, zanotował w dzienniku, też pod Everestem: „Baza. Nie, nie baza. Miasto. Kolorowe, żółte, czerwone, niebieskie, błyszczące w słońcu kopułki namiotów. Po horyzont. Jakby ktoś wysypał na ziemi Drogę Mleczną, ale zamiast gwiazd spoczęły tam różnokolorowe lentilki. Rozsypały się wszędzie. Od zboczy Pumori po podnóże Dachu Świata i dalej, w głąb moreny, aż za punkt, gdzie mogę sięgnąć wzrokiem”.

Od prawej: Andrzej Zawada, Andrzej Czok, NN. podczas wyprawy na Everest, maj 1980 r.www.jerzykukuczka.com/Archiwum prywatneOd prawej: Andrzej Zawada, Andrzej Czok, NN. podczas wyprawy na Everest, maj 1980 r.

Życie w bazie himalajskiej to długie dni, podczas których sporo jest do zrobienia. Zakładanie lin poręczowych na ścianach, przygotowywanie i wnoszenie sprzętu, gotowanie, czasochłonne komunikowanie się ze światem, pisanie blogów, dzienników, rozmowy z dziennikarzami, sprzątanie i mycie w lodowatych strumieniach. Czas wypełnia także trudna do zniesienia, niekończącą się nuda.

Rano: rozgrzewka i toaleta. „Gdy zasypiałem, było -10 st. w namiocie, a gdy się budziłem, dam głowę, że dwa razy mniej” – zanotował po pierwszym dniu w BC, czyli base camp pod Everestem, Rafał Fronia.

Pomocnik Historyczny „Himalaiści” (100174) z dnia 07.09.2020; Konteksty; s. 109
Oryginalny tytuł tekstu: "„Lokalsi z daleka patrzą i pukają się w głowę”"
Reklama