Pomocnik Historyczny

Maluch dla każdego

Fiat 126p. Polski Volkswagen, tylko trochę mniejszy

Maluch, czyli Fiat 126, wystawiony na Długim Targu wzbudził ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Gdańska, grudzień 1972 r. Maluch, czyli Fiat 126, wystawiony na Długim Targu wzbudził ogromne zainteresowanie wśród mieszkańców Gdańska, grudzień 1972 r. KFP
Gdyby szukać materialnego symbolu gierkowskiej dekady, Polski Fiat 126p byłby jak znalazł. To za sprawą tego małego autka zaczęła się w PRL era masowej motoryzacji. Bo samochód – obok własnego mieszkania – miał być najbardziej widomym znakiem dobrobytu Polaków.
Giełda samochodowa w Warszawie, zasilana maluchami, lata 70.Forum Giełda samochodowa w Warszawie, zasilana maluchami, lata 70.

Podanie o samochód. „Szanowny Panie Ministrze! Mam pięćdziesiąt lat, jestem sierotą i jeszcze nigdy nie miałem samochodu”– napisał w podaniu Jeremi Przybora. Był 1969 r., zaś adresatem listu był minister przemysłu ciężkiego. Wbrew pozorom to nie cytat ze scenariusza Kabaretu Starszych Panów, artysta naprawdę prosił o przydział samochodu. Nie jakiegoś specjalnego. Jakiegokolwiek. W tamtych czasach o tym, czy konkretny obywatel zasługuje, by jeździć nowym, własnym autem, decydowali ministrowie. Trzeba było mieć ku temu poważne powody i odpowiednio je uzasadnić. Przybora jako satyryk postanowił zwrócić na siebie uwagę żartem i, jak pisał po latach, trafił na ministra z poczuciem humoru. Dostał bowiem przydział (zwany talonem, a potem asygnatą) na Skodę 1000 MB, która ze względu na skłonność do nieustannych awarii zwana była Skodą Tysiąca Małych Boleści. Gdy siadał za kierownicą, przechodziła mu ochota do żartów, choć, jak przyznał po latach, nie powinien grymasić, bo w końcu były to własne cztery koła. Jeździć się dało.

Oczywiście talon nie oznaczał prezentu. Za samochód trzeba było zapłacić urzędową – i to niemałą – cenę. Były to jednak pieniądze dobrze zainwestowane. Osoba kupująca przydziałową Skodę, Wartburga, Fiata 125 czy jakikolwiek inny pojazd mogła być pewna, że po czterech latach (o kolejny przydział nie można było się ubiegać wcześniej) sprzeda wóz (na giełdzie albo z ogłoszenia) przynajmniej za taką cenę, jaką zapłaciła w kasie Motozbytu (państwowego przedsiębiorstwa zajmującego się sprzedażą i obsługą aut, w 1974 r. przemianowanego na Polmozbyt). W socjalistycznej gospodarce niedoborów podwójna wartość każdego towaru – oficjalna i nieoficjalna, wolnorynkowa – była rzeczą normalną. A samochody, przez cały okres PRL, były dobrami wyjątkowo deficytowymi i zawsze reglamentowanymi.

Pomocnik Historyczny „Dekada Gierka” (100188) z dnia 11.10.2021; Dekada Gierka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Maluch dla każdego"
Reklama