Dom, wioska, stan. Julian Ursyn Niemcewicz, wędrując w końcu XVIII w. po Stanach Zjednoczonych, spotkał grupę osadników z Nowej Anglii, którzy udawali się na ówczesne zachodnie pogranicze. Była to karawana „złożona z pięciu dużych krytych wozów, zaprzężonych w woły i konie: kilka krów szło z boku. Wozy były naładowane skrzyniami zawierającymi zapewne siekiery, piły itp. oraz wielką ilość łóżek, pierzyn i jeszcze większą masę dzieci, rzuconych byle jak na łóżka”. I dodawał z uznaniem: „jakże trzeba być młodym, ile mieć energii i sił fizycznych, aby odważyć się na tak trudne osiedlenie”.
Taki był początek wszystkich stanów Ameryki, które widzimy dziś zagospodarowane i kwitnące. Rodzina przybywa w głąb posępnych, cichych lasów. Natychmiast karczuje drzewa i buduje pierwszą chatę z bierwion, log cabin, potem oczyszcza w miarę możliwości ziemię, bronuje lub raczej drapie rolę, zasiewa pszenicę i inne zboża, robi zapasy zdrowego mięsa i spirytusu. Do pierwszych zbiorów utrzymuje się z rybołówstwa i polowania, które zawsze przynoszą obfitą zdobycz. Mężczyźni i kobiety pracują bez wytchnienia, aby wykarczować działkę i ulepszyć chatę.
Po upływie trzech lat ziemia jest uprawiona, lasy ustępują pod siekierą i pługiem, log cabin przemienia się w farm house (dom farmerski), otoczony sąsiadami ze wszystkich stron. Jest to najpierw wioska, potem miasteczko, w końcu miasto. W ten sposób zasiedlono i dzielono ziemie kontynentu, dochodząc do Oceanu Spokojnego.
Terytorialna ekspansja osadników była możliwa dzięki: budowie dróg stanowych i międzystanowych; kolonialnemu systemowi pocztowemu połączonemu z systemem imperialnym sprzed 1775 r., a potem przejętym przez własną pocztę federalną; traktatom z plemionami; zakupowi Luizjany, Florydy, uzyskaniu Teksasu, Oregonu, Kalifornii; budowie kanałów, w tym Erie, które po 1825 r.