Pomocnik Historyczny

„Armia kłamców”

Blaski i cienie życiorysu przewodniczącego NSZZ Solidarność

Z braćmi Lechem (z lewej) i Jarosławem Kaczyńskimi w Stoczni Gdańskiej, jeszcze przed wyborami prezydenckimi, 8 lipca 1990 r. Z braćmi Lechem (z lewej) i Jarosławem Kaczyńskimi w Stoczni Gdańskiej, jeszcze przed wyborami prezydenckimi, 8 lipca 1990 r. Tomasz Wierzejski / Fotonova
Operacja wykluczania Lecha Wałęsy z historii, zohydzania, unieważniania jego osiągnięć trwa w Polsce od lat.
Okładka tygodnika POLITYKA z 28 czerwca 2008 r., autorstwa Marka Kwiatkowskiego, została uznana w 2017 r. za najlepszą okładkę prasową tytułów wydawanych w Polsce w ostatnich 15 latach w konkursie Izby Wydawców Prasy.Studio Polityka Okładka tygodnika POLITYKA z 28 czerwca 2008 r., autorstwa Marka Kwiatkowskiego, została uznana w 2017 r. za najlepszą okładkę prasową tytułów wydawanych w Polsce w ostatnich 15 latach w konkursie Izby Wydawców Prasy.

Erozja symbolu. Z początku, czyli w czasie tzw. pierwszej Solidarności (1980–81), w niej samej ujawniły się ambicje działaczy, często w najbliższym otoczeniu przewodniczącego. Tarcia i animozje pracowały na osłabienie pozycji Lecha Wałęsy, na kwestionowanie jego zasług. Nie unikano rozpuszczania plotek, pomówień o jego podejrzanej przeszłości.

Złe emocje i oskarżenia z czasem się nasiliły i towarzyszyły mu przez całe życie. A narastająca wzajemna niechęć działaczy raczkującej Solidarności, przechodząca czasami w wyższe rejestry – choćby między tzw. gwiazdozbiorem (działacze skupieni wokół współzałożycieli wolnych zawodowych związków Joanny i Andrzeja Gwiazdów) oraz Anną Walentynowicz a Lechem Wałęsą – nie zaniknęła już nigdy. Zawsze sprowadzała się do dewaluowania jego roli, jego zwycięstw, do marginalizowania jego miejsca w historii związku i Polski.

Jeszcze w latach 1980–81 władza komunistyczna nie prowadziła frontalnego ataku na Lecha Wałęsę, zwłaszcza że na tle wielu radykałów w Solidarności zdawał się być człowiekiem zdolnym do kompromisów. Atakowanie zaczęło się w stanie wojennym, gdy internowany przewodniczący rozwiązanego niezależnego związku zawodowego odmówił władzy jakiejkolwiek współpracy i dzielnie trwał w oporze. Próbowano zatem skompromitować go, aranżując różne prowokacje, wyliczając alkohol wypity podczas internowania, próbując też ośmieszać go i niwelować jego zasługi, mówiąc, że to prostak i głupek, że jest wyłącznie nic nieznaczącą „osobą prywatną”. Co brzmiało humorystycznie, zwłaszcza od czasu, gdy w 1983 r. został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla i nadzwyczaj dzielnie stał na czele opozycji i dawał tego głośne świadectwo.

Władza była zmuszona połknąć swój język, gdy zrozumiała, że nieuchronnie nadchodzi polityczny przełom.

Pomocnik Historyczny „Lech Wałęsa i liderzy przełomu'89” (100214) z dnia 18.09.2023; Konteksty; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "„Armia kłamców”"
Reklama