Dwoistość stosunków. Koreę Południową i Japonię bardzo wiele łączy. Są najbliższymi sąsiadami, bardzo wysoko rozwiniętymi i znaczącymi gospodarkami, odpowiednio czwartą i drugą największą w Azji. Ich wymiana handlowa przekroczyła w 2021 r. równowartość 81 mld dol. Także standard demokratyczny obu krajów jest dość wysoki, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę autorytarne otoczenie. Podobnie jest z postrzeganiem korupcji (ale znacznie gorzej – szczególnie w Japonii – z wolnością prasy). Tokio i Seul mają wspólne interesy strategiczne, są najbliższymi sprzymierzeńcami Stanów Zjednoczonych. W Korei Południowej (25 tys.) i w Japonii (54 tys.) stacjonują największe zgrupowania amerykańskich sił zbrojnych na zachodnich krańcach Oceanu Spokojnego. Ich zadaniem jest równoważenie wpływów Chin, Rosji i Korei Północnej oraz obrona pozostałych regionalnych sprzymierzeńców Ameryki, w tym Tajwanu, zagrożonego chińską presją. Dlatego to m.in. Waszyngtonowi zależy na japońsko-koreańskim pojednaniu, nawiązaniu możliwie silnych więzi i wypracowaniu wzajemnego zaufania. Na przeszkodzie stoją jednak roszczenia terytorialne oraz – w znacznie większym stopniu – sprzeczna ocena przeszłości.
Rozliczenie okupacji. W 1965 r. Południe podpisało z Japonią traktat, który ustanawiał stosunki i miał za zadanie uregulować roszczenia koreańskie za okres kolonialnego zaboru (1910–45) i zadośćuczynić cierpieniom zadanym tym obywatelom, którzy zostali bezpośrednio włączeni w obsługę japońskiej machiny wojennej. Ok. 200 tys. Koreańczyków przymusowo wcielono do japońskiej armii i zmuszono do udziału w walkach na frontach drugiej wojny światowej. Na archipelag japoński, do fabryk i kopalni, trafiło ok. 1 mln robotników przymusowych, w tym ok.