I intifada (1987–93). 8 grudnia 1987 r. izraelski transporter opancerzony wjechał w kolejkę palestyńskich samochodów czekających na przejściu granicznym między Strefą Gazy a Izraelem. W wypadku zginęło czterech Palestyńczyków, siedmiu zostało ciężko rannych. Świadkami zdarzenia były setki palestyńskich robotników wracających do Gazy po dniu pracy w Izraelu. Zaraz narodziła się teoria, że zderzenie nie było nieszczęśliwym wypadkiem, tylko zemstą za żydowskiego biznesmena, który dwa dni wcześniej został zasztyletowany w Gazie (wtedy w enklawie okupowanej przez Izrael od 1967 r. były jeszcze żydowskie osiedla, mieszkało w nich kilka tysięcy osadników).
Pogrzeby ofiar zamieniły się w demonstracje przeciwko Izraelowi; młodzi Palestyńczycy obrzucili patrol armii izraelskiej butelkami z benzyną, a następnego dnia podczas kolejnej demonstracji żołnierze otworzyli ogień do tłumu. Zabili 17-letnią dziewczynę, kilkanaście osób ranili. Młodzież zabarykadowała ulice, każdy wojskowy patrol był witany koktajlami Mołotowa. Tak zaczęła się I intifada.
Nie została przez nikogo odgórnie zorganizowana, wybuchła spontanicznie. Była zaskoczeniem dla wszystkich – zarówno dla Izraela, jak i dla przywódców Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP), którzy w latach 80. osiedlili się na wygnaniu w Tunezji.
Po 20 latach okupacji Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy (Izrael zajął te terytoria w zwycięskiej wojnie sześciodniowej w 1967 r.) wydawało się, że sytuacja jest opanowana. Żyjącym tam Palestyńczykom Izrael wprawdzie nie zaoferował praw obywatelskich, autonomii ani w ogóle żadnych politycznych obietnic na przyszłość, ale zapewnił im małą stabilizację. Codziennie setki tysięcy palestyńskich pracowników jeździły do pracy do Izraela, gdzie zatrudniano ich na budowach, w restauracjach itp.