Zdrajca dla radykałów
Zdrajca dla radykałów. Premier Izraela Icchak Rabin zabity przez fanatyka za pokój z Arabami
Zamach 4 listopada 1995 r. „Zawsze wierzyłem, że większość ludzi chce pokoju i jest gotowa dla niego zaryzykować” – oświadczył premier Icchak Rabin tłumowi zebranemu tego dnia na placu Królewskim w Tel Awiwie. Ponad 100 tys. ludzi przyszło poprzeć rząd, który dwa lata wcześniej podpisał porozumienie z przywódcą Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP) Jasirem Arafatem. Od tego momentu Rabin wziął na siebie całą nienawiść izraelskich stronnictw religijnych i nacjonalistycznych. Podczas ich demonstracji niesiono transparenty z podobiznami premiera w stroju Araba lub esesmana, często z domalowaną tarczą strzelniczą. Chroniący Rabina funkcjonariusze Szin Bet namawiali go, żeby nosił kamizelkę kuloodporną, jednak uparcie odmawiał.
Na placu Królewskim premiera oraz ministra spraw zagranicznych Szymona Peresa otaczał przyjazny tłum. Atmosfera była wspaniała. Kulminacyjny moment nastąpił, gdy piosenkarka i aktorka Miri Aloni zaśpiewała „Shir LaShalom” (Pieśń dla pokoju). Tłum śpiewał wraz z nią: „Nie mów, że ten dzień nadejdzie. Sprowadź ten dzień!”. Kiedy pożegnano ją owacjami, Icchak Rabin zakończył: „Nie śpiewajmy tylko o pokoju – zawrzyjmy pokój”. Po czym zszedł ze sceny.
Gdy szedł między wiwatującymi, w jego kierunku przeciskał się 25-letni Jigal Amir, student prawa na Uniwersytecie Bar-Ilana. Ukrywał w kieszeni kurtki półautomatyczny pistolet Beretta 84F. Premiera dopadł, nim ten wsiadł do samochodu. Dochodziła godz. 21.45. Amir strzelił dwa razy w brzuch i klatkę piersiową Rabina. Kule przebiły śledzionę oraz oba płuca. Kolejną kulę wziął na siebie ochroniarz Joram Rubin. Studenta obezwładniono, a rządowa limuzyna z leżącym na tylnym siedzeniu premierem pognała do Centrum Medycznego Tel Awiw Sourasky, największego szpitala w stolicy.