Projekt tego zielonego azylu przy domu z imponującą kolekcją sztuki współczesnej zaczął się z przytupem – od wspólnej wycieczki architektki i inwestorki do Londynu, na Chelsea Flower Show. Właściciele, zdeklarowani miłośnicy angielskiej sztuki ogrodowej, podali założenia, w jaki sposób chcą kształtować przestrzeń wokół nowoczesnej bryły swojego wznoszonego domu. Miało być niezbyt miejsko, ale też nie sielsko. Dziko, a zarazem geometrycznie. Na bazie tych wytycznych powstała koncepcja, której układ jest ściśle powiązany z architekturą budynku. Linie rabat, tarasów, ścieżek i obrys trawnika są jego przedłużeniem. Dzięki temu uzyskano efekt spójności wszystkich elementów przestrzeni. W głębi ogrodu znalazł się drewniany podest, pełniący rolę dodatkowego saloniku pod chmurką. Inwestorzy, wielbiciele sztuki kulinarnej, zażyczyli sobie wykorzystania części ogrodu na warzywnik. Przybrał on formę dużych drewnianych skrzyń, otoczonych prostokątem strzyżonego bukszpanu. (Uwaga: dzisiaj sałatę i pomidory eksponujemy na równi z różami). Ciekawym wymogiem gospodarzy był również brak jakichkolwiek roślin iglastych oraz zgodne z duchem angielskich ogrodów – szczelne wypełnienie powierzchni rabat. Szpalery drzew, strzyżone żywopłoty, formowane grupy krzewów i kostki z bukszpanu stanowią ramy, nadają rytm i przypominają o panującej tu geometrycznej dyscyplinie. Na ich tle toczy się bujne życie naturalistycznych, rozwichrzonych kompozycji krzewów i bylin, nie dających szansy popularnemu wszędzie indziej płaskiemu wypełnieniu z kory. Możliwość zastosowania kompozycji bylinowych była dla projektantki nie lada gratką, gdyż ten typ nasadzeń jest w Polsce jeszcze mało popularny i niedoceniany. To rozwiązanie wymagające starannej pielęgnacji na co dzień, jednak efekt rekompensuje poniesiony trud.