Immanuel Kant twierdził, że Królewiec, jego miasto rodzinne, „może służyć za właściwe miejsce do poszerzania wiedzy o ludziach i świecie, i to bez konieczności podróżowania” (Steffen Dietzsch Immanuel Kant. Biografia, przeł. K. Krzemieniowa). W ciągu ośmiu dekad życia filozof opuścił miejsce zamieszkania tylko raz. W Gołdapii, dokąd udał się zimą 1765 roku, postawiono nawet upamiętniający to wydarzenie pomnik. I choć również wśród artystów zdarzają się tacy, dla których poszerzanie horyzontów nie oznacza konieczności odbywania dalekich wojaży, koncept rezydencji artystycznych cieszy się współcześnie coraz większą popularnością.
W centrum metropolii lub w środku lasu
Rezydencja artystyczna to format rozpowszechniony na całym świecie. W samej Europie znajdują się setki miejsc mających na celu stworzenie optymalnych warunków do pracy twórczej. Pracownie lokalizowane są zarówno w stolicach i dużych ośrodkach miejskich, jak i na maleńkich wyspach czy zboczach fiordów. Zaplecze tego typu inicjatyw jest mocno zróżnicowane – od rezydencji prowadzonych przy prestiżowych instytucjach sztuki (wiedeńskie MuseumsQuartier, Muzeum w Susch) czy niezależnych galeriach (MeetFactory w Pradze, Fundaziun Nairs w Scuol), po miejsca tworzone przede wszystkim z myślą o przyjmowaniu artystów (Rupert w Wilnie, Nordic Artists’ Centre w Dale, Camargo Foundation w Cassis).
W Polsce programy rezydencyjne od lat prowadzą m.in. CSW Zamek Ujazdowski oraz Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Fakt, że powstają kolejne inicjatywy tego typu (w ostatnich latach: Goyki 3 Art Inkubator w Sopocie czy Dom Utopii w Krakowie) wydaje się świadczyć o niesłabnącym potencjale takiej formy artystycznego obiegu. Przez dwie ostatnie dekady wyjazdy rezydencyjne stanowiły nagrodę w ramach jednego z najważniejszych konkursów artystycznych w Polsce, Artystycznej Podróży Hestii.