Szczecin – raj odzyskany
Architekt Robert Konieczny oprowadza nas po odradzającym się Szczecinie
Szczecin to dla Ciebie miasto szczególne.
Podczas budowy Centrum Dialogu Przełomy, według projektu mojej pracowni, nawet w nim pomieszkiwałem. Musiałem non stop doglądać realizacji, bo była piekielnie trudna technologicznie. Dla mnie dodatkowo arcyważna, bo pierwsza autorstwa KWK Promes w takiej skali. Pechowo, w tym samym czasie trwała budowa Arki – mojego domu w Brennej. Rok 2015 spędziłem w samochodzie, kursując z jednego krańca Polski na drugi.
Trud się opłacił. I Przełomy, i Arka otrzymały masę nagród. Jak odebrałeś Szczecin za pierwszym razem, a jak patrzysz na miasto teraz?
Wcześniej słabo znałem Szczecin. Jego oddalenie powoduje, że jest takim mitycznym miastem, o którym każdy słyszał, ale już mało kto tu zajechał. Zaskoczył mnie port położony w środku miasta. Nie jest odseparowaną strefą – jak w Gdańsku. Z centrum Szczecina nie tylko widać, ale i słychać port. Jadąc Trasą Zamkową, ma się na wyciągnięcie dłoni dźwigi portowe, stocznię. Panuje tu klimat jak w Hamburgu. Dla mnie, człowieka z Górnego Śląska, ta przemysłowość była wielką atrakcją. Choć u nas też w środku miast stały huty czy kopalnie. Potem, przy częstszym bywaniu, odkryłem też inny Szczecin, ze świetną tkanką urbanistyczną, z uporządkowanymi kwartałami i placami. Część z nich w śródmieściu ma gwiaździsty plan.
Taki Paryż Północy...
Zwykle tak się mówi o przedwojennej Warszawie, nie dostrzegam tego jednak wyraźnie na starych planach stolicy. Za to w Szczecinie do dziś zachowana jest piękna osiowa urbanistyka oraz stara, porządna niemiecka architektura.
To niemieckie dziedzictwo przez wiele lat traktowano tutaj obojętnie.
Bardzo długo po wojnie status miasta był nieokreślony.