Bryła schroniska z pofalowanym dachem harmonijnie wkomponowuje się w świętokrzyski, pagórkowaty krajobraz. Przed ciekawskimi spojrzeniami przejezdnych chronią ją wysokie, stare drzewa. Na elewacji domu wyróżniają się stare cegły (odzyskane z 200-letniego młyna) oraz deski z rozebranych w okolicy stodół, wysmagane przez deszcz i wiatr, poszarzałe. Miło dotknąć tych materiałów – dzięki nim współczesna, ascetyczna architektura staje się przyjazna. – Problemem większości miejsc dla bezdomnych jest to, że przypominają szpital lub koszary wojskowe – mówi arch. Dorota Sibińska z XYSTUDIO. – A my chcieliśmy stworzyć prawdziwy, przytulny dom.
Lekcje kompromisów
Projekt architektów kilkakrotnie zmieniał się w trakcie realizacji. – To była budowa z niespodziankami – podkreśla Sibińska. – Byliśmy zdani na wiele materiałów rozbiórkowych i na wyposażenie pozyskiwane od różnych firm, więc trudno nam było wyobrazić sobie efekt. Koordynowaliśmy działania na bieżąco, starając się z oferty darczyńców wybierać rzeczy, które pasowały do projektu.
Z pierwotnego pomysłu przemalowania budynku na biało architekci wycofali się, gdy zobaczyli piękne, historyczne cegły dostarczone na plac budowy. Starczyło ich na całą elewację. Uniknęli konieczności uzupełniania braków innymi materiałami, czego się obawiali. W najśmielszych wyobrażeniach nie przewidzieli jednak spektakularnego, kolorowego muralu na ścianach od strony dziedzińca. „Cztery pory roku” namalował Marcin Czaja, młody artysta wyszukany w internecie przez siostrę Chmielewską. Ona od początku była przekonana, że wyraziste dzieło sztuki na dużej powierzchni ścian wniesie radość do codziennego życia mieszkańców.
Im więcej rozmów architekci odbywali z siostrą Chmielewską, tym bardziej rozumieli, jaki dom jest potrzebny. – Jednymi z najważniejszych elementów okazały się zadaszone tarasy i przyzba, czyli długa, stara bela, na której wszyscy tutaj lubią przysiąść, zapalić i pogadać. Bez tego nie byłoby integracji – opowiada Sibińska. Dziedziniec musiał być przeszklony w trosce o bezpieczeństwo lokatorów – na tak dużej powierzchni małej liczbie opiekunów łatwiej kontrolować to, co się dzieje w środku.
W budynku o powierzchni 1500 m² znalazły się dwuosobowe pokoje ze wspólnymi łazienkami, gabinet lekarski, sale rehabilitacyjne, świetlica, stołówka, a także mieszkania dla personelu i kaplica. Pomieszczenia są przystosowane dla osób niepełnosprawnych.
Dom od początku projektowania miał być ekologiczny, samowystarczalny, niedrogi w eksploatacji. – Nie wszystko udało się zrobić – przyznaje arch. Filip Domaszczyński. – Ze względu na podwyżki prądu i niekorzystne warunki geologiczne musieliśmy zrezygnować z pomp ciepła. Ogrzewanie gazem okazało się bardziej ekonomiczne i prostsze w obsłudze. Dopięliśmy swego, instalując: ogrzewanie podłogowe, wentylację z rekuperacją, ekologiczną oczyszczalnię ścieków czy zbiorniki na deszczówkę, która jest wykorzystywana do podlewania terenu. Marzyły się nam kolektory słoneczne, ale nikt w Jankowicach nie był zainteresowany skupem nagromadzonej energii. Cieszą nas za to ekologiczne materiały z odzysku, które dodały budowli charakteru. Podczas prac nie ucierpiało w Jankowicach ani jedno drzewo.
***
XYSTUDIO
DOROTA SIBIŃSKA, FILIP DOMASZCZYŃSKI, MARTA NOWOSIELSKA
Nasz projekt przedszkola w Ostrowi Mazowieckiej został doceniony przez Jury Konkursu Architektonicznego „Polityki” w 2015 r. W tworzeniu przedszkoli i domów dla ludzi starszych, wymagających opieki, jest wiele podobieństw. Jankowice to inwestycja na wzór, w której ktoś, kto ma więcej, buduje fundament, a my wszyscy możemy się do tego dołożyć i pomóc utrzymać przedsięwzięcie. Ponadto, jeżeli będziemy myśleć o estetyce i użyteczności, to stworzymy coś więcej niż tylko obiekty – prawdziwe domy. Schronienie w domu jest pierwszą i podstawową potrzebą człowieka.