Po ciemnych wiekach Barbary Schabowskiej, za której czasów IAM szorował po samym dnie, rodzi się duża szansa na powrót do wysokiego poziomu merytorycznego. A jednak pozostaje jedno drobne „ale”.
W naszej ocenie osoba ta, nie tylko ze względu na notoryczne naginanie faktów do swojej narracji, lecz, przede wszystkim, karygodny stosunek do podwładnych, nie powinna ubiegać się o stanowiska kierownicze w instytucjach kultury – piszą byli i obecni pracownicy IAM o Barbarze Schabowskiej, powołanej na stanowisko za rządów PiS.
W drugiej kadencji resort Piotra Glińskiego rozdzielał fundusze sprawnie – bardziej z naciskiem na historię niż przyszłość, bardziej na tożsamość niż na codzienność. Pozostawał blisko artystycznych instytucji, ale w dystansie do samych artystów.
MSZ najpierw zwolniło – mejlem – ukraińskich pracowników Instytutu Polskiego, a kiedy sprawę nagłośniono, wycofało się z decyzji. I na razie nie ma nic do dodania.
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia wątpliwości: kulturę polską promujemy w świecie w sposób dość chaotyczny.
Rozsiane od Tokio po Nowy Jork Instytuty Polskie, promujące dotąd naszą kulturę, teraz mają popierać polską rację stanu w rozumieniu PiS.