W drugiej kadencji resort Piotra Glińskiego rozdzielał fundusze sprawnie – bardziej z naciskiem na historię niż przyszłość, bardziej na tożsamość niż na codzienność. Pozostawał blisko artystycznych instytucji, ale w dystansie do samych artystów.
MSZ najpierw zwolniło – mejlem – ukraińskich pracowników Instytutu Polskiego, a kiedy sprawę nagłośniono, wycofało się z decyzji. I na razie nie ma nic do dodania.
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli nie pozostawia wątpliwości: kulturę polską promujemy w świecie w sposób dość chaotyczny.
Rozsiane od Tokio po Nowy Jork Instytuty Polskie, promujące dotąd naszą kulturę, teraz mają popierać polską rację stanu w rozumieniu PiS.