Jakim dziwnym przyzwyczajeniom i obsesjom ulegali geniusze.
85 lat temu ukazała się pierwsza część największego dzieła Prousta "W poszukiwaniu straconego czasu". Książki, w której - jak powiedział jeden z paryskich wydawców, odrzucając rękopis - przez trzydzieści stron facet przewraca się z boku na bok, bo nie może zasnąć. Być może niedługo w polskich księgarniach ukaże się nowe wydanie tego dzieła. Czy dzisiejszy czytelnik, żyjący w nieustannym pędzie, zrozumie nostalgiczne tęsknoty, o których Proust pisał na kilku tysiącach stron?